[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wzgląd na Rossa. Ledwie chłopina stanął na nogi, a już działo.
go chcecie wykończyć.
- Nie ma obawy! - Ross poklepał kolegę po plecach. Wiedząc, że na dłuższą metę Ross nie da sobie rady
- Jestem taka szczęśliwa - powtórzyła Jessica, nie z szaleńcem, Wendy myślała gorączkowo, co począć.
zważając na żartobliwe połajanki Dave'a. -Nie tylko ze Nagle przypomniała sobie, jak Ross, ostrzegając ją
względu na siebie i Joego, ale także Kelly i Fletcha. No przed leśnymi pułapkami, pokazał jej wszystkie znane
i przede wszystkim Wendy i Rossa. sobie stare szyby kopalniane w okolicy. Wiele z nich
- Tak, z nas wszystkich to chyba rzeczywiście oni są zarosło wprawdzie roślinnością i plątaniną korzeni, nie
najszczęśliwsi - zauważyła Kelly. - Choć nie wiem, czy na tyle jednak mocną, by utrzymać ciężar dorosłego
tak łatwo wam wybaczę to chowanie się przed nami ze człowieka.
swoimi problemami. Nie zważając na rozbite kolano, Wendy ruszyła w sam
- Ja podobnie - wtrącił Joe, patrząc z udawaną środek buszu i gdy usłyszała, że Dickson, przeklinając
srogością na Wendy i Rossa. - Wszyscy byliśmy prze rzucił się za nią w pogoń, poprowadziła go w pobliże
konani, że się wpieracie, a teraz się okazuje, że omal się jednego z szybów. Będąc niemal na jego krawędzi,
nie rozstaliście. Macie szczęście, że do tego nie doszło, zwolniła kroku, by Dickson nie zdążył się zorientować
bo mielibyście z nami do czynienia. w sytuacji, i gdy już miał ją pochwycić, w ostatniej chwili
dała susa do przodu. Zamierzała przeskoczyć jamę szybu,
- Właśnie! - Jessica kiwnęła energicznie głową. -
mając nadzieję, że splątane korzenie i łodygi utrzymają
Jednak najbardziej chyba niesamowite w całej historii
ciężar jej filigranowego ciała, a załamią się pod o wiele
jest to, że wróciliście do siebie dzięki Dicksonowi.
masywniejszym mężczyzną.
Gdyby nie to, że Ross chciał cię ratować przed tym
zbójem, może nigdy nie znalazłby w sobie tyle siły
I tak się stało. Z tą różnicą, że warstwa zieleni
i odwagi, żeby oderwać się od wózka, bo przecież tu
zawaliła się wraz z Dicksonem i Wendy także zaczęła
ogromną rolę odgrywa psychika. A potem poszło jak
spadać! Na szczęście w ułamku sekundy zadziałał in-
z płatka.
stynkt wytrawnego wspinacza. Wendy wczepiła się
w wystające ze ścian szybu korzenie i słysząc za sobą
- Ale, ale - włączył się Dave - może ktoś w końcu by
przeddśmiertny krzyk szaleńca, zaczęła mozolnie wdra-
okazał szacunek dla swojego instruktora i opowiedział
pywać się do góry.
po kolei, co tam się wydarzyło. Znam tylko fragmenty tej
historii. Nie wiedziałem nawet, że Wendy i Ross zerwali. Po powrocie do jaskini natychmiast zadzwoniła na
158 ALISON ROBERTS MIAOSC PONAD WSZYSTKO
159
policję z telefonu komórkowego i zajęła się Rossem. Na
miłość, która napełniała ją poczuciem ciepła i bez-
szczęście okazało się, że nic mu się nie stało, więc
pieczeństwa.
w oczekiwaniu na policjÄ™ mieli czas tylko dla siebie.
Może ich krok w przyszłość będzie jeszcze nieco
Tym razem nie potrzebowali wielu słów, by sobie chwiejny, za to zostanie postawiony na pewnym gruncie
wszystko powiedzieć. Oboje czuli, że ich uczucie nie - gruncie zrodzonym z ogromu miłości, na której, jak na
tylko nie osłabło, ale nawet zyskało na sile, i to po skale, mogą budować całe swoje wspólne życie.
wielokroć. Wzmacniało je nowe spoiwo płynące z mie Całą przyszłość.
sięcy cierpienia, a także uświadomienie sobie raz na
zawsze, zwłaszcza tu, w trakcie dramatycznych wyda
rzeń w jaskini, że nie potrafią bez siebie istnieć.
Gdy przytuleni do siebie w żarliwych słowach de
klarowali sobie miłość, Wendy nie mogła się powstrzy
mać od zadania nurtującego ją przez cały czas pytania:
- Ale jak to możliwe, że podniosłeś się na nogi?
- Siła miłości - odparł Ross z uśmiechem. - Staną
łem, bo musiałem cię ratować, więc nawet się nad tym
nie zastanawiałem.
- Jeśli tak działa nasza miłość, to aż się boję, co
będzie dalej! - Na twarzy Wendy pojawił się jej zwykły
szelmowski uśmieszek.
- Godzę się na wszystko, byle z tobą - odparł
poważnie Ross i pocałował ją z taką namiętnością, że
świat zakręcił jej się w oczach.
- Na to zawsze możesz liczyć - wyszeptała, oddając
pocałunek. - Jesteś moją miłością, Ross. I moim życiem.
- A ty moim...
A teraz Wendy widziała go tu, przed kościołem,
w gronie przyjaciół. Opierał się na lasce i choć jej
wprawne oko zauważyło na jego twarzy lekkie zmęcze
nie, głębiej, o wiele głębiej, dostrzegała w nim radosna [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl rafalstec.xlx.pl
wzgląd na Rossa. Ledwie chłopina stanął na nogi, a już działo.
go chcecie wykończyć.
- Nie ma obawy! - Ross poklepał kolegę po plecach. Wiedząc, że na dłuższą metę Ross nie da sobie rady
- Jestem taka szczęśliwa - powtórzyła Jessica, nie z szaleńcem, Wendy myślała gorączkowo, co począć.
zważając na żartobliwe połajanki Dave'a. -Nie tylko ze Nagle przypomniała sobie, jak Ross, ostrzegając ją
względu na siebie i Joego, ale także Kelly i Fletcha. No przed leśnymi pułapkami, pokazał jej wszystkie znane
i przede wszystkim Wendy i Rossa. sobie stare szyby kopalniane w okolicy. Wiele z nich
- Tak, z nas wszystkich to chyba rzeczywiście oni są zarosło wprawdzie roślinnością i plątaniną korzeni, nie
najszczęśliwsi - zauważyła Kelly. - Choć nie wiem, czy na tyle jednak mocną, by utrzymać ciężar dorosłego
tak łatwo wam wybaczę to chowanie się przed nami ze człowieka.
swoimi problemami. Nie zważając na rozbite kolano, Wendy ruszyła w sam
- Ja podobnie - wtrącił Joe, patrząc z udawaną środek buszu i gdy usłyszała, że Dickson, przeklinając
srogością na Wendy i Rossa. - Wszyscy byliśmy prze rzucił się za nią w pogoń, poprowadziła go w pobliże
konani, że się wpieracie, a teraz się okazuje, że omal się jednego z szybów. Będąc niemal na jego krawędzi,
nie rozstaliście. Macie szczęście, że do tego nie doszło, zwolniła kroku, by Dickson nie zdążył się zorientować
bo mielibyście z nami do czynienia. w sytuacji, i gdy już miał ją pochwycić, w ostatniej chwili
dała susa do przodu. Zamierzała przeskoczyć jamę szybu,
- Właśnie! - Jessica kiwnęła energicznie głową. -
mając nadzieję, że splątane korzenie i łodygi utrzymają
Jednak najbardziej chyba niesamowite w całej historii
ciężar jej filigranowego ciała, a załamią się pod o wiele
jest to, że wróciliście do siebie dzięki Dicksonowi.
masywniejszym mężczyzną.
Gdyby nie to, że Ross chciał cię ratować przed tym
zbójem, może nigdy nie znalazłby w sobie tyle siły
I tak się stało. Z tą różnicą, że warstwa zieleni
i odwagi, żeby oderwać się od wózka, bo przecież tu
zawaliła się wraz z Dicksonem i Wendy także zaczęła
ogromną rolę odgrywa psychika. A potem poszło jak
spadać! Na szczęście w ułamku sekundy zadziałał in-
z płatka.
stynkt wytrawnego wspinacza. Wendy wczepiła się
w wystające ze ścian szybu korzenie i słysząc za sobą
- Ale, ale - włączył się Dave - może ktoś w końcu by
przeddśmiertny krzyk szaleńca, zaczęła mozolnie wdra-
okazał szacunek dla swojego instruktora i opowiedział
pywać się do góry.
po kolei, co tam się wydarzyło. Znam tylko fragmenty tej
historii. Nie wiedziałem nawet, że Wendy i Ross zerwali. Po powrocie do jaskini natychmiast zadzwoniła na
158 ALISON ROBERTS MIAOSC PONAD WSZYSTKO
159
policję z telefonu komórkowego i zajęła się Rossem. Na
miłość, która napełniała ją poczuciem ciepła i bez-
szczęście okazało się, że nic mu się nie stało, więc
pieczeństwa.
w oczekiwaniu na policjÄ™ mieli czas tylko dla siebie.
Może ich krok w przyszłość będzie jeszcze nieco
Tym razem nie potrzebowali wielu słów, by sobie chwiejny, za to zostanie postawiony na pewnym gruncie
wszystko powiedzieć. Oboje czuli, że ich uczucie nie - gruncie zrodzonym z ogromu miłości, na której, jak na
tylko nie osłabło, ale nawet zyskało na sile, i to po skale, mogą budować całe swoje wspólne życie.
wielokroć. Wzmacniało je nowe spoiwo płynące z mie Całą przyszłość.
sięcy cierpienia, a także uświadomienie sobie raz na
zawsze, zwłaszcza tu, w trakcie dramatycznych wyda
rzeń w jaskini, że nie potrafią bez siebie istnieć.
Gdy przytuleni do siebie w żarliwych słowach de
klarowali sobie miłość, Wendy nie mogła się powstrzy
mać od zadania nurtującego ją przez cały czas pytania:
- Ale jak to możliwe, że podniosłeś się na nogi?
- Siła miłości - odparł Ross z uśmiechem. - Staną
łem, bo musiałem cię ratować, więc nawet się nad tym
nie zastanawiałem.
- Jeśli tak działa nasza miłość, to aż się boję, co
będzie dalej! - Na twarzy Wendy pojawił się jej zwykły
szelmowski uśmieszek.
- Godzę się na wszystko, byle z tobą - odparł
poważnie Ross i pocałował ją z taką namiętnością, że
świat zakręcił jej się w oczach.
- Na to zawsze możesz liczyć - wyszeptała, oddając
pocałunek. - Jesteś moją miłością, Ross. I moim życiem.
- A ty moim...
A teraz Wendy widziała go tu, przed kościołem,
w gronie przyjaciół. Opierał się na lasce i choć jej
wprawne oko zauważyło na jego twarzy lekkie zmęcze
nie, głębiej, o wiele głębiej, dostrzegała w nim radosna [ Pobierz całość w formacie PDF ]