[ Pobierz całość w formacie PDF ]

paniÄ… ostrzec, panno Greyson.
- Ostrzec? Przed czym?
- Jest pani w wielkim niebezpieczeństwie. Musi mi pani wierzyć.
Emma wpatrywała się w niego z najwyższym zdumieniem.
- Co, u diabła, miałoby mi zagrażać?
Nim Swan zdążył odpowiedzieć, w krzewach za nimi coś
zaszeleściło. Wydał z siebie cichy okrzyk przestrachu i obejrzał
się. Worek zsunął mu się z ramienia i upadł na ziemię.
Nie zabiłem mojej pani, przysięgam. - Swan cofnął się o krok.
Edison wyszedł w ukrycia.
Wyciągnął przed siebie drżącą rękę, jakby się oganiał od samego
- Właśnie, Swan. Powiedz nam, dlaczego panna Greyson jest
diabła. - Proszę, musi mi pan uwierzyć. Nie jestem mordercą. Nie
w niebezpieczeństwie - rzekł, obrzucając byłego służącego lady
zasługuję na powieszenie.
Ames zimnym spojrzeniem.
Emma posÅ‚aÅ‚a Edisonowi karcÄ…ce spojrzenie. Powinien rozu­
mieć, że jeśli za mocno przestraszy Swana, niczego się nie
dowiedzą. Edison zupełnie nie zwracał na nią uwagi. Nie odrywał
od Swana przeszywającego wzroku, co wprawiało służącego
w wyrazne onieśmielenie.
- Miałeś to, co nazwano by doskonałym motywem, prawda? -
rzekł niedbale.
Emma pomyÅ›laÅ‚a, że tym sposobem niczego nie osiÄ…gnÄ…. Po­
stąpiła o krok, stając pomiędzy Swanem i Edisonem.
- Pan Stokes ci wierzy, Swan. - SpojrzaÅ‚a znaczÄ…co na Edi­
sona. - Prawda, panie Stokes?
'' Edison zawahał się, a potem wzruszył ramionami.
- Zamierzam rozważyć inne możliwości.
Swan nie wyglądał na przekonanego.
- Pan Stokes zamierza odnalezć prawdziwego zabójcÄ™ - za­
częła jeszcze raz, obdarzając Swana wymuszonym uśmiechem.
- Naprawdę? - Służący szeroko otworzył oczy.
233
AMANDA QUICK ORCHIDEA
- Owszem. A ty musisz mu w tym pomóc, odpowiadajÄ…c na - BÄ™dzie ci Å‚atwiej, jeÅ›li zaczniesz od samego poczÄ…tku. Opo­
wiedz nam wszystko, co wiesz, o lady Ames.
jego pytania.
Swan zamrugał kilkakrotnie i wreszcie przeniósł wzrok na
Edison nie spuszczał ze Swana ciężkiego spojrzenia.
EmmÄ™.
- Nie pytałem cię o to, czy zabiłeś lady Ames. Pytałem,
dlaczego uważasz, że pannie Greyson grozi niebezpieczeństwo. - Co tu jest do opowiadania? Byłem na tyle głupi, żeby myśleć,
- Właśnie próbowałem jej to wyjaśnić, proszę pana. - Swan że ona mnie kocha. Mnie, swojego lokaja. - Przetarł oczy wielką
pięścią. - Jak teraz wspominam tamte czasy, to jakbym widział
nerwowo splatał i rozplatał wielkie brudne dłonie. - Boję się, że
siebie w koszmarnym śnie.
człowiek, który zabił moją panią, będzie teraz nastawac na pannę
Greyson. - Kiedy ją zobaczyłeś pierwszy raz? - spytała Emma łagodnie.
- Dlaczego? - zdziwiła się Emma. - Na początku sezonu. Kiedy przyjechała do miasta, nie miała
- yle mnie pani zrozumiała. Nie sądzę, żeby chciał panią żadnej służby. Wynajęła od agencji cały dom razem ze służącymi.
zamordować. Przynajmniej nie od razu. Myślę, że będzie panią Ja byłem jednym z nich. - Westchnął. - Zwykle pracowałem tylko
próbował w jakiś sposób wykorzystać. w kuchni i w ogrodzie. Byłem zaskoczony, kiedy dała mi piękną
- Wielka pociecha - zauważyła sucho Emma. liberię i powiedziała, że będę jej osobistym lokajem.
- Do diabła, człowieku. - Edison złapał Swana za kołnierz - Ile czasu minęło, nim z lokaja stałeś się kochankiem? -
wyświechtanego płaszcza. - Kto ma nastawac na pannę Greyson? spytał szorstko Edison.
- Wiem tylko tyle, proszę pana - wyjąkał przestraszony Swan. - - Niewiele. - Swan spuścił wzrok na czubki swoich zdartych
Nie wiem, kim on jest. Wiem tylko, że moja pani się go bała, butów. - Wydaje mi się, że zakochałem się w niej od pierwszego
a teraz nie żyje i on będzie chciał dopaść panny Greyson. wejrzenia. Była taka piękna. Pragnąłem tylko jej służyć. Kiedy mnie
zaprosiła do łóżka, zdawało mi się, że jestem w niebie z aniołem.
- Dlaczego? - powtórzył Edison.
Swan wyglÄ…daÅ‚, jakby zaraz miaÅ‚ wyzionąć ducha. WidzÄ…c - Ja bym powiedziaÅ‚, że prÄ™dzej miaÅ‚a w sobie coÅ› z czarow­
panikę w jego oczach, Emma poczuła litość. Dotknęła ręki Edisona, nicy - wtrącił Edison,
zaciśniętej na kołnierzu służącego. Swan nie podniósł wzroku.
- Puść go. Chyba widzisz, że przez ciebie jeszcze bardziej - Ma pan rację. Aleja się o tym przekonałem dopiero pózniej.
Długo trwało, nim zrozumiałem, że wyróżnia mnie tylko dlatego,
siÄ™ boi.
że jestem dla niej zabawką. Jak jakiś kanapowy piesek.
- Nie obchodzi mnie stan jego nerwów. Chcę odpowiedzi.
- Och, Swan - szepnęła Emma.
- Nigdy nie zdobędziesz ich w taki sposób. - Szarpnęła Edisona
- Chciała mnie mieć w łóżku tylko wtedy, gdy znudzili ją ci
za ramię. - Na litość boską, przecież go udusisz. Wątpię, czy może
wykwintni kochankowie z towarzystwa. Nie powinienem był się
oddychać, a co dopiero odpowiadać na twoje pytania w tym stanie.
zakochiwać w damie.
Puść go. Wtedy z nami porozmawia. Prawda, Swan?
- Och, Swan - powtórzyła Emma. - My, którzy należymy do
- T.,. tak. - Służący nie odrywał przerażonych oczu od Edisona.
służby, musimy być bardzo ostrożni w tych sprawach.
Ten się zawahał, a potem, krzywiąc się z obrzydzenia, puścił
Edison rzucił jej spojrzenie pełne irytacji.
kołnierz służącego.
- Przejdzmy do spraw ważniejszych od stanu twojego serca.
- Proszę bardzo, jesteś wolny. Mów. I pośpiesz się, do diabła.
Jak się dowiedziałeś, że lady Ames była kiedyś aktorką?
Emma próbowała ośmielić Swana uśmiechem.
234 235
L
ORCHIDEA
AMANDA QUICK
- MówiÅ‚a ci, jak przeszÅ‚a przemianÄ™ z aktorki w damÄ™ z towa­
Swan sprawiał wrażenie całkowicie zaskoczonego.
rzystwa? - spytała Emma.
- Wie pan o jej występach na scenie?
Swan zamyślił się głęboko, marszcząc brwi.
- Trochę - przyznał Edison. - Powiedz nam, co ty wiesz na
- To nie było do końca jasne. Ale odniosłem wrażenie, że jakiś
ten temat.
bogaty dżentelmen zakochał się i ożenił z nią wbrew woli swojej
- Niewiele. Chyba nie chciała, żeby ktoś o tym wiedział. Ale
rodziny. Wyjechali do Szkocji, bo jego ojciec nie dał im ani pensa.
którejś nocy, po powrocie z jakiegoś balu, była w dziwnym
Ale pózniej, po śmierci rodziców, odzyskał swoje dziedzictwo.
nastroju. Wypiła mnóstwo szampana. Wiele mówiła o tym, jakimi
- To musiał być świętej pamięci nieodżałowany lord Ames -
głupcami są ludzie z eleganckiego świata. Jak łatwo ich omamić,
domyślił się Edison.
- Czy właśnie wtedy powiedziała ci, że była kiedyś aktorką? -
Swan przytaknÄ…Å‚.
włączyła się Emma.
- Tak. Przy jakiejś okazji moja pani wspomniała, że zmarł
- Niezupełnie. - Swan oblał się rumieńcem. -Najpierw chciała,
wkrótce po objęciu spadku.
żebym ją wychędożył. Tam na miejscu, w bibliotece. Na biurku...
- Aadnie się złożyło - zauważył Edison. - Masz rację, że ta
- Na biurku? - zdziwiła się Emma.
strona jej życiorysu jest niejasna. Przeprowadziłem pewne badania,
- Ci wysoko urodzeni miewają czasami dziwne pomysły-
ale nie udało mi się znalezć żadnej rodziny spokrewnionej z lady
wyjaśnił Swan. Ames. Jest jakiś lord Ames w Yorkshire, ale nie ma między nimi
- No tak, ale na biurku? zwiÄ…zku.
- Kiedyś się uparła, żebyśmy zrobili to na schodach - wyznał - Moja pani mówiła, że jej mąż nie miał żadnych krewnych -
Swan, okrywając się jeszcze głębszym odcieniem purpury.
przypomniał sobie Swan.
- Wielkie nieba.
Edison uniósł brwi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl