[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dyskusję o ich dziwnym związku.  Skończyliśmy pracę na dziś.
Judith była zupełnie inna, niż Ursula sobie wyobrażała. Miała
jasne włosy, niebieskie oczy, ubiór według najnowszej mody i
można by ją prawie uznać za skończoną piękność. Wydawała się
przy tym osobą zachwycająco kruchą i najwyrazniej nie zdawała
sobie sprawy ze swojego olśniewającego wyglądu.
Prawdopodobnie też nie należała do kobiet, które wykorzystują
swój zewnętrzny urok, by manipulować innymi. Wprost
przeciwnie, pomyślała Ursula. Sama wyglądała na kobietę, która
potrzebuje ochrony. I ta cecha bez wątpienia musiała przyciągać
męskich przedstawicieli gatunku.
Judith była też pełną oddania matką dwóch młodych
chłopców, którzy bawili się teraz w ogrodzie, a Slater wraz z nimi,
rzucając piłkę to młodszemu, to starszemu. Crawford miał osiem
lat, a Daniel dziewięć. Obaj byli ciemnowłosi, z jasnobrązowymi
oczami, uderzająco podobni do swojego dużo starszego
przyrodniego brata.
Na pierwszy rzut oka było widać, że uwielbiają Slatera. Gdy
tylko pojawił się na tarasie, podbiegli do niego i domagali się, by z
nimi pograł. Ursulę zdziwiło, że Slater dobrze się przy tym bawi.
Wyraznie odmłodniał i wydawał się bardziej beztroski niż zwykle.
Doszła więc do wniosku, że plotki o niezgodzie w rodzinie
można włożyć między bajki.
Judith uśmiechnęła się, patrząc na trzech mężczyzn
żywiołowo zaangażowanych w grę.
 Crawford i Daniel przepadają za Slaterem  rzekła.  Kiedy
powiedziałam, że tu jadę, błagali mnie, żeby ich zabrać. Nie
umiałam odmówić. Slater poświęca im sporo czasu. Nie każdy
człowiek na jego miejscu byłby taki miły dla dwóch przyrodnich
braci, którzy mają odziedziczyć lwią część rodzinnej fortuny.
 Pan Roxton istotnie jest wyjątkowym człowiekiem 
przyznała Ursula, siląc się na neutralny ton.
 Wiem, jakie krążą plotki o naszej rodzinie  oznajmiła
Judith.  I jak to z plotkami bywa, jest w nich ziarno prawdy.
Matka Slatera nie porusza się w tym samym kręgu towarzyskim co
ja. I żadna z nas nie zabiega, by to zmienić. Ale szanuję panią
Lafontaine. Nigdy nie zachowała się nieuprzejmie czy okrutnie
wobec mnie albo chłopców, chociaż wie, że odziedziczą to, co
według prawa krwi powinno przypaść w udziale jej synowi.
 Lilly Lafontaine jest bardzo praktyczną kobietą. I
zapewniam panią, że dobrze jej się powodzi finansowo.
Judith mówiła dalej, wciąż śledząc wzrokiem Slatera i
chłopców:
 Mój mąż ją kochał. Moje małżeństwo było czymś w
rodzaju umowy w interesach, ale Edward zawsze bardzo dobrze
mnie traktował. Myślę, że lubił mnie na swój sposób. Proszę nie
wierzyć w to, co wypisują w gazetach. Mam niezachwianą
pewność, że Edward był ogromnie dumny z wszystkich swoich
synów. Popełnił błąd, gdy chciał kontrolować Slatera, odcinając go
od pieniędzy, ale to się nie udało, a potem Edward jeszcze bardziej
szanował pierworodnego syna.
Slater wykonał ostatni rzut i poprosił chłopców, żeby
pobawili się sami. Ruszył żwirową ścieżką w stronę domu i wszedł
po trzech stopniach na szeroki taras. Z leniwym wdziękiem opadł
na żelazną ławeczkę i wziął szklankę z lemoniadą przygotowaną
przez panią Webster.
 Nie spodziewałem się twojej wizyty, Judith  powiedział. 
Przypuszczam, że pojawił się jakiś problem?
Judith wydawała się szczerze zmartwiona.
 Przepraszam  rzekła ze skruchą.  Powinnam była
przysłać ci wiadomość z prośbą o spotkanie w dogodnym dla
ciebie czasie.
 Nic się nie stało  odparł cierpliwie Slater.  Jaki masz
problem?
Judith wydawała się zażenowana.
 Obawiam się, że ten sam co zwykle.
 Hurley  powiedział Slater znużonym tonem, jakby
męczyło go wypowiadanie tego nazwiska.
Judith przytaknęła.
 Przyszedł dziś z samego rana. Wpadł jak burza do jadalni
podczas śniadania.
 Mówiłem ci, żebyś go nie wpuszczała.
Ursula uświadomiła sobie, że rozmowa zboczyła na osobiste
tematy. Wstała i zaczęła opuszczać woalkę.
 Ale się zrobiło pózno  wtrąciła.  Muszę już iść. Proszę
się nie kłopotać. Webster odprowadzi mnie do drzwi.
 Nie.  Slater wstał.  Może pani z nami zostać.
Ursula zerknęła na Judith.
 Myślę, że to nie jest dobry pomysł.
Judith nie przejmowała się obecnością postronnej osoby.
Posłała Slaterowi bezradne i błagalne spojrzenie.
 Pani Brody wpuściła go do środka, nie pytając mnie o [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl