[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przyzwyczajony do mieszkania z kobietami pod jednym
dachem, pamiętał jednak o dobrym wychowaniu, gdy
zachodziła taka potrzeba.
Lady Grace uśmiechnęła się do niego z uznaniem
i wstała, dając w ten sposób znak, by córki poszły w jej
Å›lady. Reginald poczuÅ‚ siÄ™ tak, jakby wÅ‚asna matka po­
klepała go czule po głowie. Nie pamiętał, by przydarzyło
mu się coś podobnego od czasów dzieciństwa, a i wtedy
chwaliła go raczej niania niż matka. Matka bowiem rzadko
kiedy zauważała jego obecność, a opuściła ojca, kiedy
Reginald był jeszcze małym chłopcem. Właściwie nie był
178
KLEJNOT
świadom jej istnienia aż do chwili jej śmierci. Matczyne
pochwały były dlań czymś zupełnie niezwykłym.
Odpędziwszy od siebie to dziwne uczucie wywołane
uÅ›miechem aprobaty, pan Montague wyruszyÅ‚ na poszuki­
wanie najstarszej kobiety, która uważana byÅ‚a za najważniej­
szÄ… osobÄ™ wÅ›ród wszystkich sÅ‚użących. Lady Grace z pew­
nością chciałaby zjeść na śniadanie jej doskonałą szarlotkę.
Jakiś czas pózniej zebrali się wszyscy w hallu na górze,
by podjąć poszukiwanie ukrytego przejścia. Marianna
jeszcze przed posiłkiem upięła włosy i włożyła bardziej
odpowiednią suknię, która skrywała jej figurę w luznych
fałdach materiału. Reginald nie mógł już jednak zapomnieć
o smukłej sylwetce i delikatnej talii ani udawać, że nie
widzi, z jakÄ… gracjÄ… Marian przechadza siÄ™ na swych
długich i zgrabnych nogach. Zacisnął jednak zęby i starał
się skupić na ważniejszych i pilniejszych sprawach.
- Będziemy musieli ustalić, jaka jest długość tego
przejścia, i ustawić w kilku miejscach obserwatorów, tak
żeby nasz złodziej nie mógł uciec, jeśli rzeczywiście się tu
ukrywa.
- Na pewno są tam schody na pierwsze piętro. Nie
będziemy w stanie obstawić wszystkich wyjść - odparła
Marianna, przyglądając się z uwagą długim korytarzom.
- Ten dom nie jest chyba bardzo stary, a tylko w tych
starszych jest dużo ukrytych przejść. - Darley nawet nie
zdawał sobie sprawy z tego, że poprawia damę. Był zbyt
pochłonięty swoją nową grą, żeby pamiętać, iż rozmawia
z kobietą. On także przemierzał korytarz i próbował określić
poÅ‚ożenie ukrytego przejÅ›cia. - MyÅ›lÄ™, że pierwszy wÅ‚aÅ›­
ciciel miał po prostu ekscentryczne gusta. Budowanie
ukrytych schodów musiało być dosyć kosztowne.
179
PATRICIA RICE
- Nie wydaje mi się, żeby koszty miały kiedykolwiek
znaczenie dla Effinghamów - odparł cynicznie Reginald.
- Ale możemy zacząć od tego, że jedno z nas zostanie
tutaj i będzie obserwowało korytarz, bo już ustaliliśmy,
że tutaj przejÅ›cie musi siÄ™ koÅ„czyć. Reszta bÄ™dzie prze­
szukiwać drugi korytarz i spróbuje odkryć, gdzie jest
drugie wyjście.
Tym razem wszyscy z zapaÅ‚em zabrali siÄ™ do po­
szukiwań, w czym pomagała im świadomość, że za ścianą
r zeczywi ś ci e ktoś może się ukrywać. Odkrywszy, że
tunel zaczynał się na samym końcu północnego skrzydła,
w sypialni pana domu, szybko zbadali pokoje pomiędzy
tymi dwoma krańcami i ustalili że korytarz ciągnie się
wzdłuż całego budynku. Wtedy zaczęli szukać ukrytych
wejść. Lady Grace tak jak i poprzednio stała przy
schodach i obserwowaÅ‚a ich poczynania z pewnym zainte­
resowaniem, wykrzykujÄ…c od czasu do czasu sÅ‚owa za­
chęty.
Obdarzony większą cierpliwością, niż pozostali, Darley
jako pierwszy odkrył drzwi schowane pomiędzy kominkiem
a oknem w salonie należącym do apartamentów markiza.
PrzywoÅ‚ane przezeÅ„ damy krzyknęły radoÅ›nie, gdy niewiel­
kie drzwiczki otworzyły się bezgłośnie. Potem raptownie
zamilkły, zrozumiawszy, że ktoś musi wejść do tej ciemnej
dziury.
- To może być niebezpieczne - wyszeptała Jessica,
odsuwając się, bo poczuła zimny powiew z otworu.
- Wolałabym, żeby nikt tam nie wchodził.
Marianna starała się zapanować nad sobą i nie gromić
swej siostry gniewnym spojrzeniem, jednak sÄ…dzÄ…c po
uśmieszku pana Montague'a, nie całkiem jej się to udało.
180
KLEJNOT
Zdołała jednak powstrzymać język i pozwolić, by to
mężczyzni podjęli decyzję, nie przypuszczając ani przez
chwilę, by zechcieli wysłuchać prośby Jessiki.
- Myślę, że dobrze byłoby znalezć drugie wejście,
zanim przeszukamy ten korytarz - poradził Montague.
- Prędzej znajdziemy go od środka - spierał się z nim
Darley.
- Może my będziemy szły po tej stronie ściany, a wy
po drugiej - zaproponowała Marianna, chcąc ukryć
irytację, jaką budziła w niej ta rozmowa. Najchętniej
pochwyciłaby lampkę i natychmiast weszła do ciemnego
korytarza, by przekonać się, czy znajdzie tam tego
podłego złodzieja. - Moglibyście uderzać co chwilę
w ściany, a my odpowiadałybyśmy, który pokój właśnie
mijamy.
Ta propozycja zostaÅ‚a ostatecznie przyjÄ™ta, choć po­
stanowiono, że Darley sam zbada korytarz, jako że to on
właśnie odkrył wejście. Obaj panowie przynieśli pistolety,
choć żaden z nich nie sądził, by były im do czegoś
potrzebne. Złodziej na pewno dawno już uciekł.
Montague stał przy końcu korytarza, podczas gdy Jessica
i Marianna przebiegały z pokoju do pokoju, porozumiewając
się z Darleyem. Gdyby złodziej opuścił przejście i próbował
uciec korytarzem, Reginald z pewnością by go złapał.
Nim jednak dotarli do salonu na krańcu wschodniego
skrzydła, wszyscy byli rozczarowani. Darley nie znalazł
żadnych ukrytych skarbów, żadnego szkieletu czy starego
miecza ani też drugiego wyjścia. Gdy znalazł się w salonie,
a jego uderzenia dochodziły z wnętrza szafy, nawet
Montague porzucił swój posterunek i zaczął szukać ukrytego
wyjścia.
181
PATRICIA RICE
Nie upłynęła nawet minuta, nim odnaleziono zatrzask, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl