[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dotychczasowym życiu. Gabriel był jedyną osobą dorosłą, której kiedykolwiek wyznała
uczucia.
- Dziękuję - powiedziała niezręcznie.
Za to, że Anne nie potępiła Victorii. %7łe nie potępiła Gabriela.
Za to, że kochała anioła.
Gabriel leżał na błękitnej jedwabnej narzucie, zasłaniając ramieniem twarz.
Na rękawie koszuli widać było zaschniętą krew; widniała też na przodzie koszuli, była
brązowa, nie czerwona.
Victoria oparła się o dębowe drzwi z sercem w gardle.
Gabriel nie spał; miał napięte wszystkie mięśnie.
- Nie zamknąłeś drzwi - powiedziała.
Przekręciła klucz; ciche zgrzytnięcie zabrzmiało jak wyrok. Gabriel nie zmienił pozycji.
- Wiesz, kim jestem, Victorio - powiedział przytłumionym głosem.
W powietrzu wyczuwało się napięcie. Gabriel był ranny.
Gabriel był niebezpieczny.
Odsunęła się od drzwi i zaczęła odpinać maleńkie zatrzaski przy sukni.
- Wiem, kim jesteś, Gabrielu, i nigdy o tym nie zapomnę. Rozpinane zatrzaski wydawały
cichy odgłos wystrzału. Spojrzała na zakrwawiony rękaw, potem w przyćmione pożądaniem
srebrne oczy.
- Nie jestem aniołem.
- Myślę, Gabrielu, że mamy błędne wyobrażenie o aniołach. Lewy kącik ust Gabriela
pulsował w tym samym rytmie, w jakim biło serce Victorii.
- Jestem przekonana, że anioły muszą znać uczucie głodu, w przeciwnym razie nie mogłyby
być aniołami.
Jedwabna suknia zsunęła się po satynowym gorsecie, gładko pokonała fałdy halek i opadła na
podłogę.
- Myślę, że anioły muszą znać też pożądanie, bo inaczej nie wiedziałyby, czym jest miłość.
Ciężka jedwabna suknia u stóp Victorii w niczym nie przypominała zniszczonej wełnianej
sukni, którą nie tak dawno zdejmowała w obecności Gabriela. Ona sama nie była już tą samą
Victorią Childers, która się przed nim rozbierała.
Była teraz prawdziwą kobietą i nie miała zamiaru rezygnować ze swoich pragnień.
Nozdrza Gabriela poruszyły się; dostrzegł przemianę.
Victoria rozwiązała sznurowadła podtrzymujące turniurę na biodrach.
Twarz Gabriela stężała.
- Spytaj mnie, Victorio.
Turniura z cichym szelestem opadła na podłogę. Victoria sięgnęła do sznurowadła halki.
- O co mam cię zapytać, Gabrielu?
- Zapytaj, czy pożądam Michaela.
Biała jedwabna halka opadła na złocistobrązową suknię, Victoria sięgnęła do sznurowadła
następnej halki.
- A pożądasz go?
Bezlitosne światło elektryczne odbijało się we włosach Gabriela; ciemność błyszczała w jego
oczach, które wciąż jeszcze nie były srebrne.
- Co będzie, jeśli powiem, że go pożądałem? Biały jedwab spoczął na białym jedwabiu.
Gabriel podążył spojrzeniem za opadającą halką, a następnie uniósł nieco wzrok i zatrzymał
na jedwabnych reformach opinających biodra Victorii. Potem popatrzył jej w oczy.
- Nie wiem.
Krzyk anioła.
Ból w głosie Gabriela złamał Victorii serce. Nie spuszczając z niego wzroku, rozpięła dwa
maleńkie guziczki z kości słoniowej.
- Michael cię pocałował.
Gabriel głośno wciągnął powietrze w płuca.
- Czy wtedy go pożądałeś, Gabrielu? - dopytywała się Victoria.
Reformy zsunęły się z bioder Victorii, ześlizgnęły po udach, upadły na stertę jedwabiu.
Ciało Gabriela było napięte z bólu. Bólu, który ona mu zadała, chociaż nie chciała go
skrzywdzić.
- Dlaczego o to pytasz, Victorio? - rzucił szorstko.
Sterta jedwabiu na jasnoniebieskim grubym dywanie rosła. Victoria powoli pokonała
przestrzeń dzielącą ją od Gabriela. Gołe uda ocierały się o siebie, jedwabne pończochy
szeleściły. Nie była już dziewicą, stała się kobietą, która poznała ból i rozkosz miłości.
- Mogę ci powiedzieć, Gabrielu, że w takim samym stopniu jak ty jestem winna śmierci
Juliena.
Gabriel patrzył na nią bez słowa. Na widok bólu w jego oczach poczuła ucisk w żołądku.
Obiecała Julienowi, że nie powie Gabrielowi o wyprawie do pokojów gościnnych. Teraz,
kiedy Julien nie żył, uznała, że obietnica przestała ją obowiązywać.
- Powiedziałam Julienowi, że chcę zobaczyć pokoje gościnne, może tam znajdę coś, czym
mogłabym sprawić ci przyjemność. Przez ułamek sekundy wydawało mi się, że widzę w
lustrze mężczyznę o ciemnych włosach. Zniknął prawie natychmiast, uznałam więc, że to
moja wyobraznia płata mi figle. Gaston wpuścił mnie z powrotem do twojego apartamentu.
Ani jemu, ani Julienowi nie powiedziałam, co widziałam w lustrze. Gdybym pisnęła choćby
słówkiem, może Julien żyłby.
Oczy Gabriela mówiły, że w to nie wierzy.
- Poszedłby sprawdzić korytarz i też by zginął.
Wśród luster, które nie były lustrami, a nie na podeście schodów.
- Może masz rację - przyznała Victoria. - Nigdy już nie poznam prawdy. Nigdy się nie
dowiem, czy moje milczenie stało się przyczyną jego śmierci.
W jego oczach odbił się jej ból.
- Nie rób tego.
- Muszę, Gabrielu.
Victoria pochyliła się i zaczęła mu rozpinać zaplamioną krwią koszulę, pragnąc w ten sposób
uwolnić go od przeszłości
- Muszę cię dotknąć, muszę cię pieścić. Zacisnął twarde palce na jej nadgarstkach.
- Jeśli mnie dotkniesz, Victorio, wciągnę cię do łóżka. Victoria nawet się nie skrzywiła,
czując mocny uścisk Gabriela. Jutro będzie miała siniaki.
- To jest jakiś pomysł, sir.
Chciał, żeby go odepchnęła; chciał, żeby wzięła go w objęcia.
Był rozdarty z powodu dwóch sprzecznych pragnień.
- Wiesz, kim jestem - powiedział szorstko.
- Jesteś Gabrielem - odparła spokojnie Victoria. Mężczyzną, który dał swym towarzyszom
niedoli możliwość przetrwania.
W jego oczach pojawiła się frustracja i zaskoczenie; tęczówki nadal były bardziej szare niż
srebrne. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl