[ Pobierz całość w formacie PDF ]
śmierci będę pragnął tylko ciebie.
Wzruszona Maud Aysgarth westchnęła z roz-
rzewnieniem na widok swojego bratanka, który
prowadził pannę młodą do ołtarza.
Frazer i Rebeka nareszcie się pobierają! Bogu
niech będą dzięki! W oczach Maud pojawił się
błysk tryumfu. Zawsze wiedziała, że ci dwoje są
sobie przeznaczeni!
Możesz być z siebie dumna, pogratulowała
222 SKRYWANA NAMITNOZ
sobie w duchu, po czym głośno wytarła nos.
Zwabienie Rebeki do Aysgarth to był prawdzi-
wy majstersztyk.
Rebeka jeszcze nigdy nie wyglądała tak pięk-
nie jak dziś, pomyślała. Jak patrzy na Frazera!
A on? Oczu od niej nie odrywa...!
Gdy po skończonej ceremonii goście weselni
zaczęli opuszczać ławki i dołączać do orszaku
podążającego za młodą parą, poczuła, że ktoś
szarpie ją za rękaw. Zatrzymała się, odwróciła
i zobaczyła Roberta, brata Rebeki.
Robercie! Kochany chłopcze, jak ty świetnie
wyglądasz!
Uśmiechnął się do niej szeroko.
Zostawmy komplementy, ciociu. Zdradz mi
jedno, proszę. Powiedz, jak to ci się udało?
Gestem głowy wskazał nowożeńców opromie-
nionych wrześniowym słońcem. Jakim cudem
tobie udało się zaprowadzić tych dwoje do oł-
tarza, podczas gdy nasze usilne starania nigdy się
nie powiodły?
Ciocia Maud przybrała surową, tajemniczą mi-
nę, po czym odrzekła wyniosłym tonem:
Nie wiem, o czym mówisz, mój chłopcze.
Lepiej zaprowadz mnie do swojej uroczej żony... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl rafalstec.xlx.pl
śmierci będę pragnął tylko ciebie.
Wzruszona Maud Aysgarth westchnęła z roz-
rzewnieniem na widok swojego bratanka, który
prowadził pannę młodą do ołtarza.
Frazer i Rebeka nareszcie się pobierają! Bogu
niech będą dzięki! W oczach Maud pojawił się
błysk tryumfu. Zawsze wiedziała, że ci dwoje są
sobie przeznaczeni!
Możesz być z siebie dumna, pogratulowała
222 SKRYWANA NAMITNOZ
sobie w duchu, po czym głośno wytarła nos.
Zwabienie Rebeki do Aysgarth to był prawdzi-
wy majstersztyk.
Rebeka jeszcze nigdy nie wyglądała tak pięk-
nie jak dziś, pomyślała. Jak patrzy na Frazera!
A on? Oczu od niej nie odrywa...!
Gdy po skończonej ceremonii goście weselni
zaczęli opuszczać ławki i dołączać do orszaku
podążającego za młodą parą, poczuła, że ktoś
szarpie ją za rękaw. Zatrzymała się, odwróciła
i zobaczyła Roberta, brata Rebeki.
Robercie! Kochany chłopcze, jak ty świetnie
wyglądasz!
Uśmiechnął się do niej szeroko.
Zostawmy komplementy, ciociu. Zdradz mi
jedno, proszę. Powiedz, jak to ci się udało?
Gestem głowy wskazał nowożeńców opromie-
nionych wrześniowym słońcem. Jakim cudem
tobie udało się zaprowadzić tych dwoje do oł-
tarza, podczas gdy nasze usilne starania nigdy się
nie powiodły?
Ciocia Maud przybrała surową, tajemniczą mi-
nę, po czym odrzekła wyniosłym tonem:
Nie wiem, o czym mówisz, mój chłopcze.
Lepiej zaprowadz mnie do swojej uroczej żony... [ Pobierz całość w formacie PDF ]