[ Pobierz całość w formacie PDF ]

miała mu powiedzieć, że sama jest lekarzem i wie, co należy
zrobić, ale opanowaÅ‚a siÄ™. Jako lekarz powinna przede wszy¬
stkim wiedzieć, że należy zachowywać się rozsądnie.
- Chyba rozumiem...
Doktor Pressman byÅ‚ nie tylko powolny, byÅ‚ ponadto lako¬
niczny. Jak Brian mógł jej polecić kogoś takiego! A jej onkolog
z Ohio też wyrażał się o nim z najwyższym uznaniem!
- Chyba tak, rozumiem...
Powtórzył to takim samym beznamiętnym, denerwującym
tonem.
- Tak, jest tu coÅ›, ale... to chyba nie przerzuty...
Wcale nie poczuÅ‚a ulgi; jak można wierzyć komuÅ› tak nie¬
przekonujÄ…cemu?
- Mówiłam już, panie doktorze, że nigdy dotąd ta pierś tak
nie wyglądała i dlatego proszę, żeby...
- Chce pani zrobić mammografiÄ™ i badania, tak? Rozu¬
miem...
On za dużo  rozumie", a stanowczo za mało robi! Zabrał się
teraz do starannego wypeÅ‚niania formularza obejmujÄ…cego do¬
tychczasowy przebieg jej choroby; jakby tego było mało, raz po
raz zaglądał do dokumentów nadesłanych mu przez doktora
Menckena z Ohio.
- Wyczuła to pani dopiero niedawno?
- Tak, bardzo niedawno.
150 JESZCZE ZAZWIECI SAOCCE
- Rozumiem...
Miała ochotę uderzyć pięścią w stół.
- Nie ma pani żadnych podejrzeÅ„ co do powodów podob¬
nych objawów?
- Nie.
- Rozumiem...
- Proszę mi zrobić...
- Siostra zaraz pobierze pani krew, zapiszÄ™ paniÄ… na biopsjÄ™,
a przy okazji proszę również oddać mocz do analizy.
- Mocz? Do analizy?
- Musimy go zbadać.
Odpowiedz brzmiała enigmatycznie. Co ten żółw spodziewa
się znalezć w jej moczu? Jasne, podejrzewa przerzuty do nerek!
Jak mogła o tym nie pomyśleć? Strach podpełzł jej do gardła
i sparaliżował ciało.
- Dobrze - mruknęła zrezygnowana.
Poszła za pielęgniarką do odpowiedniego pomieszczenia
i już po chwili wyszÅ‚a z peÅ‚nym pojemniczkiem w rÄ™ku. Sio¬
stra Pat, wesoÅ‚a i uÅ›miechniÄ™ta, wzięła od niej naczynie i znik¬
nęła.
- Panie, doktorze, na co mam to przebadać? - usłyszała po
chwili Paula.
Doktor Pressman odpowiedział coś niezrozumiale. Wyniki
byÅ‚y gotowe bardzo szybko, sprawa najwyrazniej byÅ‚a oczywi¬
sta. .. I tak każę sobie zrobić mammografię i ultrasonografię,
postanowiła Paula. Muszę mieć pewność. Pat poprosiła ją do
gabinetu i szeroko się uśmiechnęła.
- Czy ten uśmiech to dobry znak? - zapytała niepewnie.
- Myślę, że tak.
Doktor Pressman spojrzał na nią znad okularów.
- Rozumiem... że pani nie wie, że jest w ciąży?
Grom spadł z jasnego nieba. Paula zachwiała się, żółte ściany
nagle zaczęły wirować, mieniąc się wszystkimi kolorami tęczy.
Potem ujrzała nad sobą lekko zaniepokojoną twarz doktora Pres-
JESZCZE ZAZWIECI SAOCCE 151
smana; szum w uszach powoli ustawaÅ‚, a Å›ciany z wolna wra¬
cały na swoje miejsce.
- Rozumiem... pani nic nie wiedziała... rozumiem.
Siostra Pat podała jej jakąś pastylkę i szklankę wody.
- Bardzo się pani przejęła - powiedziała ze współczuciem.
- Zaraz zadzwonię do pani pracy i powiem, że pani zasłabła
i już nie przyjdzie. To są dopiero początki ciąży, ale i tak już
trzeba bardzo o siebie dbać.
- To byÅ‚ dla mnie szok - przyznaÅ‚a szczerze Paula. - SÄ…dzi¬
łam, że po chemioterapii jestem bezpłodna. Myślałam, że to jest
przerzut do prawej piersi.
- Proszę nic nie mówić i jeszcze sobie odpocząć. Jest pani
bardzo zmęczona, pani doktor. Siostro, proszę podać pani coś
do zjedzenia. Na pewno nie była pani w stanie nic przełknąć ze
strachu.
- Nie, ale to teraz nieważne i bardzo przepraszam za zacho¬
wanie. Mammografię chyba odłożymy na pózniej.
- Pobierzemy jeszcze krew, żeby panią całkowicie uspokoić.
Jestem absolutnie pewien, że znajdziemy w niej tylko podwyż¬
szony poziom hormonów spowodowany ciążą. Nie wiem tylko,
jaki ma pani stosunek do ciąży w związku z przebytą chorobą
nowotworowÄ…...
- Ja wiem - przerwała mu Paula. - Chcę mieć to dziecko.
- Rozumiem... W takim razie serdeczne gratulacje i jeśli
pani pozwoli, polecę pani doskonałego pediatrę.
Paula roześmiała się.
- Ja...
- Sądzi pani, że to nieco za wcześnie?
- Chyba tak.
Roześmiała się znowu.
- W takim razie, przepraszam, ale czeka na mnie pacjentka...
- Rozumiem! - wykrzyknęła radośnie Paula. - Sama wiem,
j ak to jest.
Pat powróciła, niosąc torebkę chipsów i batonik.
152 JESZCZE ZAZWIECI SAOCCE
- To może nie jest właściwy posiłek dla kobiety w ciąży
- zaczęła z zażenowaniem - ale...
- Nic nie szkodzi.
Wszystko jest takie nierealne...
Po kilku minutach pojawił się Max. Ku zdumieniu Pauli
wszedł nagle do gabinetu, w którym zostawiła ją Pat. Twarz
miaÅ‚ zmienionÄ… strachem, a kiedy zdjÄ…Å‚ okulary, zobaczyÅ‚a w je¬
go oczach błysk przerażenia.
- Paula!
Próbowała coś powiedzieć, lecz głos zamarł jej w krtani;
chciała wstać i podejść do niego, ale nogi się pod nią ugięły.
Chwycił ją w ramiona i uwięził w żelaznym uścisku.
- Melissa powiedziała mi, że zasłabłaś i przyjdziesz pózniej.
Co ci Pressman powiedział? Mów!
Rozpłakała się, a płacząc, nie mogła wykrztusić słowa. Max
coraz silniej tulił ją do siebie.
-Ja. . . j a. . .
- Albo nic nie mów - szepnÄ…Å‚. - Cokolwiek siÄ™ stanie, zo¬
stanę z tobą. Właśnie to chciałaś mi wtedy powiedzieć? Dlatego
chciaÅ‚aÅ›, żebym odszedÅ‚? Nie rób nam tego, Paula! Nie rozdzie¬
laj nas, bÅ‚agam! Medycyna poszÅ‚a do przodu, jeÅ›li chodzi o te¬
rapię antynowotworową, trzeba tylko dokładnie się badać...
A jeśli to już się stało, pobierzemy się natychmiast i razem
przeżyjemy ten czas, który został nam dany. Zawsze będziemy
razem, bo cię kocham, słyszysz?
- Tak, Max, ale... Ja jestem... w ciąży.
- Co?
Paula nabrała powietrza i otarła łzy.
- Myślałam, że mam raka, i jeszcze kilka minut temu byłam
pewna, że nie mogę mieć dzieci. Dlatego właśnie, z powodu
bezpłodności... Ja wiem, jak bardzo chcesz mieć dzieci. Janey
mi powiedziaÅ‚a i wiem, jak tamte kobiety ciÄ™ zawiodÅ‚y. Stepha¬
nie, potem Kelly... Nie mogÅ‚am ci tego zrobić. Dlatego posta¬
nowiłam z tobą zerwać, ale teraz...
JESZCZE ZAZWIECI SAOCCE 153
- BÄ™dziemy mieli dziecko! - Max patrzyÅ‚ na niÄ… z niedo­
wierzaniem - NaprawdÄ™? Jak? Kiedy?
- To się wydarzyło wtedy, kiedy ci powiedziałam, że to
bezpieczny moment. Naprawdę tak myślałam. Od przyjazdu do
Arizony nie miałam miesiączki, ale moje ciało jak widać...
- Jest wspaniałe - powiedział i pocałował ją w usta.
PocaÅ‚unek niezupeÅ‚nie siÄ™ udaÅ‚, bo Paula jeszcze pochlipy¬
wała a Max ciężko oddychał. Roześmiali się oboje, a może się
rozpłakali? Paula sama nie wiedziała, co robi, i Max chyba też.
Czasem Å›miech i pÅ‚acz sÄ… tym samym i to samo wyrażajÄ…. Cza¬
sem mogÄ… wyrażać szczęście, jakim jest nieoczekiwane przej¬
ście od śmierci do życia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl