[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kiedyś sprawiłem ci tyle bólu, ale zamierzam ci to
wynagrodzić.  Czekał w napięciu na jej odpowiedz.
PRAWDZIWY DOM 127
 Nie, nie wyjdę za ciebie.
 Uwierz mi, Sally, że tym razem możesz mi zaufać.
Na jej twarzy malowała się stanowczość. Ale choć
Sally okazała się tak uparta, Tom wiedział, że potrafi
być jeszcze bardziej nieugięty. Nie ustąpi, póki Sally
nie zgodzi się zostać jego żoną.
 Nic z tego, Tom  odparła, hardo podnosząc
głowę.
Postanowił rzucić na stół swoją ostatnią kartę.
 Naprawdę potrafisz żyć beze mnie?  Szybko pod-
szedł do niej i znówją pocałował.  Potrafisz żyć bez
tego?
 Nie przeczę, że łączy nas silny pociąg fizyczny 
przyznała, nadając swoim słowom na pozór rzeczowy
ton.  I jestem gotowa mieć z tobą romans.
 To za mało, Sally  odparł.  Bo widzisz... to nie
tylko pociąg fizyczny. Nas łączy coś o wiele silniej-
szego, łączy nas prawdziwa miłość.
Nie wiedziała, co z sobą zrobić. Odwróciła się na
pięcie i niemal biegiem wypadła na korytarz.
Tom chciał w pierwszym odruchu pobiec za nią, ale
się powstrzymał. Na pociechę mógł sobie tylko powie-
dzieć, że pierwsza przegrana bitwa nie oznacza prze-
granej wojny.
Jego batalia dopiero się rozpoczęła.
Prawdziwa miłość?
Sally zamknęła się w łazience i próbowała się uspo-
koić. Była kompletnie rozstrojona i wyprowadzona
z równowagi.
Jak on śmiał jej to zrobić? Jak mógł wykorzystać jej
128 SARAH MORGAN
fizyczną potrzebę zaspokojenia po to, by wymusić zgo-
dę na podjęcie niemożliwego dla niej ryzyka?
Zawsze był bezczelny i arogancki. Nic się nie zmienił.
Uważa, że nie potrafi żyć bez niego. Jeżeli przeżyła
siedem długich lat bez jego pieszczot, to i teraz da so-
bie radę.
Tak, ale to było przed tym, co się między nimi wy-
darzyło u niej w domu tamtego dnia. Na wspomnienie
owej szalonej sceny Sally aż jęknęła. O ileż byłoby łat-
wiej zrezygnować z czegoś, co stało się zaledwie daw-
nym wspomnieniem, a nie było doznaniem niedaw-
nym, tak strasznie żywym!
Może to będzie trudne, ale jest możliwe.
Otworzyła kran i przemyła twarz zimną wodą.
Nie odda mu swego serca po raz drugi. Nie zaryzyku-
je ponownego odrzucenia, które siedem lat temu wtrą-
ciło ją na dno rozpaczy. Nie ulegnie. Potrafi mu się
oprzeć.
Aatwiej było to powiedzieć, niż wprowadzić wżycie.
Spotykała teraz Toma dosłownie na każdym kroku.
Nawet kiedy asystowała przy najprostszym porodzie,
nie wymagającym interwencji położnika, Tom znajdo-
wał pretekst, aby zajrzeć i zadać jakieś pytanie.
Również poza pracą nie czuła się bezpieczna. Kiedy
umówiła się na drinka z przyjaciółmi z grupy ratow-
niczej, Tom też się zjawił. Kiedy poszła na kolację
z Bryony i Jackiem, Tom się do nich przyłączył. Kiedy
Helen zaprosiła ją do siebie, by omówić przygotowania
do wesela, Tom już tam był i wspólnie z Oliverem
raczyli się piwem.
PRAWDZIWY DOM 129
W końcu udało jej się spotkać z Bryony, by przymie-
rzyć suknie, w których miały wystąpić jako druhny.
 Zlub już w niedzielę  przypomniała wesoło Bryo-
ny, obracając się przed lustrem.  Mam nadzieję, że
suknie dobrze leżą, bo w przeciwnym razie będziemy
miały kłopot.
 Leżą idealnie  uspokoiła ją Helen.  Ale musicie
do nich włożyć buty na wysokim obcasie.
Sally skrzywiła się.
 Nie umiem chodzić na obcasach.
 Dam ci parę lekcji  obiecała Helen.  Zresztą
gdybyś się potknęła, Tom na pewno cię podtrzyma. Od
czego w końcu jest drużbą?
Sally ze złością zacisnęła wargi. No oczywiście, na
weselu Helen i Olivera też nie będzie mogła czuć się
swobodnie.
Tego dnia dwukrotnie przyłapał ją w szpitalu, kiedy
nikt na nich nie patrzył, i za każdym razem wymusił
gorący pocałunek, po czym najspokojniej poszedł swoją
drogą.
Gdyby nie widziała na jego twarzy odbicia wewnęt-
rznej walki, mogłaby pomyśleć, że uważa to za dobrą
zabawę.
Bryony i Helen wymieniły znaczące spojrzenia.
 On cię naprawdę kocha, Sally  powiedziała Bryo-
ny.  I ty też go kochasz.
Sally obciągnęła przód sukni.
 Nie uważacie, że dekolt jest trochę za głęboki?
Bryony bezradnie pokręciła głową.
 Nie zmieniaj tematu.
 Nie chcę o tym rozmawiać. Po prostu nie chcę.
130 SARAH MORGAN
Spróbujcie to zrozumieć  odparła Sally zirytowanym
tonem.
 Posłuchaj mnie, Sally  podjęła Bryony, silącsię na
cierpliwość.  Ja też byłam wściekłanaTomazato, coci
zrobił, ale on w końcu zrozumiał, że postąpił niewłaści-
wie. Chyba pierwszy raz w życiu przyznał się do winy.
I naprawdę żałuje. Czy nie potrafisz mu wybaczyć?
Sally zastanowiła się.
 Owszem, wybaczam mu. Ale to nie znaczy, że
jestem gotowa mu zaufać. Boję się, że znów ?ogłby
mnie zdradzić.
Bryony chciała jeszcze coś powiedzieć, lecz Helen
powstrzymała ją gestem ręki.
 Wmiłości nie ma nic pewnego. Zawsze niesie
z sobą ryzyko. Nic na to nie poradzimy. Możemy tylko [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl