[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kursu dla zaawansowanych jest mój! - tłumaczy nam z satysfakcją.
-
Ile części w sumie cię czeka? - chce wiedzieć Camilla.
-
Pięć. Wtedy będę w końcu mogła pojechać do Ustiki i odbyć kurs podwodnej
archeologii! - wyjaśnia.
Uśmiecham się do niej. Carry ciągle snuje nowe plany. To świetna dziewczyna.
Aódka przecina fale, a ja wstaję, zostawiam Carry i Camy oraz ich rozmowy o planach na przyszłość
i idę na rufę. Przed nami otwiera się zatoka - długie ramię portu, które wychodzi w morze,
podtrzymywane przez trójgłowe cementowe bloki, wygląda jak porzucona przez dziecko zabawka.
Widziane stąd kolorowe domki są tylko dekoracjami z cukru na zielonym marcepanowym wzgórzu.
Biorę głęboki oddech. Niedługo będziemy na miejscu.
-
Czy w tej małej główce nie kłębi się przypadkiem zbyt wiele myśli?
Głos Alberto mnie zaskakuje. Stoi tuż obok mnie. Ciekawe, od jak dawna mnie obserwuje?
-
Być może.
88
Dziennik zakochanej nastolatki
-
Nasza wyprawa dobiega końca - wskazuje port ruchem podbródka. - Co powiesz na
lody?
-
Dziękuję, ale muszę wracać do domu.
Odpowiadam tonem niedopuszczającym sprzeciwu.
Nie można przecież zgodzić się na pierwsze zaproszenie, kiedy ma się do czynienia z osobnikami
tego pokroju.
-
Jak wolisz - odpowiada z uśmiechem. - Ale liczę na to, że pod koniec kursu zmienisz zdanie.
Jego profil wygląda jak wyrzezbiony przez wiatr.
I uśmiecha się w tak przekonujący sposób, że odpowiadam:
-
Dobrze, ostatniego dnia.
Czy ja oszalałam? Jak mogłam się zgodzić? I dlaczego, skoro on wcale mi się nie podoba?
Mam jedynie nadzieję, że do końca kursu oboje o tym zapomnimy.
Dzisiejszy wieczór jest magiczny.
Niebo przypomina ciemną orientalną tkaninę haftowaną w miliardy gwiazd. Na zewnątrz słychać
rzęsiste pieśni świerszczy i czuć delikatny wiatr o zapachu soli. W środku, w moim pokoju panuje
cisza. Jedynie w oddali rozlega się szmer telewizora z parteru. Babcia co wieczór przed zaśnięciem
ogląda telewizję. Tommy i tata poszli do portu na połów kalmarów, dziadek zaś w samotności
zażywa świeżego powietrza na pasiastym leżaku na tarasie.
Każdy jest na swoim miejscu i każdy ma swoje miejsce, powiedziałaby mama.
Następnie porywa mnie sen.
11
Ryby latające
Mijają dni.
I mijają noce.
W końcu nadchodzi ostatni dzień kursu i zarazem dzień egzaminu. Czeka nas test pisemny oraz
praktyczny. Jestem okropnie zdenerwowana!
O wpół do dziesiątej wszyscy punktualnie spotykają się w sali.
Przychodzi również Alberto.
Kiedy go dostrzegam, przypomina mi się nasza umowa. Ciekawe, czy jeszcze o niej pamięta?
W ostatnich dniach był tak miły i pomocny, że właściwie nie miałabym nic przeciwko, gdyby wrócił
do naszej rozmowy. Z drugiej strony męczą mnie wątpliwości -pewnie postępuje tak ze wszystkimi
uczestniczkami. Przy takiej pracy na pewno poznaje morze dziewczyn. I pewnie niejedna...
-
Wszystko w porządku, Greto? - pyta mnie Camilla z zaniepokojeniem.
-
Tak, zamyśliłam się tylko - odpowiadam, wracając na ziemię.
-
Czy może ma to coś wspólnego z Danielem?
-
Danielem? Ale...
90
Dziennik zakochanej nastolatki
-
Nie musisz mówić, jeśli nie chcesz. Po prostu od kilku dni wydajesz się taka...
nieobecna.
-
Wszystko w porządku - uspokajam ją. - Między mną a Danielem nic nie zaszło. Nie
martw się.
Czuję jednak dziwny niepokój, którego nie potrafię wyjaśnić - jakby nadciągało jakieś rozstrzygające
wydarzenie.
Egzamin teoretyczny składa się z pytań w formie ąuizu. Po wielu godzinach spędzonych na nauce nie
mam trudności z zaznaczeniem odpowiedzi.
Jednak w trakcie części praktycznej nie radzę sobie z oczyszczeniem maski z wody.
-
To mi się nigdy nie uda! - rozpaczam podczas schodzenia do wody.
-
Wystarczy nie oddychać nosem - wyjaśnia Alberto, jak gdyby była to najbardziej
oczywista rzecz na świecie.
Miejmy nadzieję, że się nie myli. Wchodzę do wody i po zanurzeniu się instruktor daje mi znak,
żebym zdjęła maskę. Podnoszę ją i nakładam z powrotem, starając się nie przejmować wrażeniem, że
zaraz utonę. Naciskam palcem wskazującym górną krawędz maski, spoglądam do góry, po czym
dmucham ze wszystkich sił.
Woda znika niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Instruktor pokazuje, że mogę już wychodzić.
-
Czy to wystarczy, żeby zaliczyć kurs? - pytam się Alberto, gdy tylko wchodzę na
pokład.
-
Zwietnie ci idzie. Jeszcze trochę poćwiczysz i nauczysz się zakładać cały strój pod wodą, tak jak ja.
Tylko jego uśmiech może zrównoważyć te nadęte przechwałki. Lecz choć nie można mu odmówić
nieokiełznanego ego, dobrze wiem, że potrafi to zrobić. Poza tym to on wpadł na pomysł, żeby
pozwolić nam na wcześniejsze nurkowanie, choć nie praktykuje się tego w innych szkołach
nurkowania. Dzięki temu
91
Pierdomenico Baccalario - Elena Peduzzi
doświadczeniu nabraliśmy pewności siebie przed egzaminem końcowym.
Wszyscy, poza jedną osobą... Biedna Camilla musiała założyć pod kombinezon dodatkową warstwę,
gdyż najwyrazniej ma uczulenie na neopren i siedemdziesiąt procent jej ciała pokryły okropne
wypryski.
-
Dobra robota, moi drodzy - gratuluje nam Paolo, po czym podchodzi do wszystkich i po kolei
przybija z nami piątki.
Z nadzieją patrzę po uczestnikach kursu.
-
Czy to znaczy, że zdaliśmy...?
Stoję na molo, które zalewa pózne popołudniowe słońce. W ręku trzymam prostokątną niebieską
książeczkę oraz tymczasową legitymację PADI Open Water Scuba Diver, na której widnieje moje
imię.
-
Super - mówi Camy, która bardziej niż zadowolona zdaje się zaskoczona, że się jej udało. - Po prostu
rewelacja.
Carry cieszy się razem z nami - uzyskała dyplom ukończenia kursu dla zaawansowanych, który
otwiera jej drzwi do sycylijskiego kursu archeologii podwodnej i kto wie jakich jeszcze innych
niesamowitych wyczynów.
-
Czyli jednak się udało? - słyszę głos za moimi plecami. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl