[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zwyciężane przeze mnie i moich braci.
Luke go zignorował, nadal powtarzając cytat. Jak mogłam choć przez chwilę wierzyć, że
Luke był demonem? - pomyślała Eve. Jak mogłam pragnąć, żeby Mal mnie pocałował? Tak
bardzo pomyliłam się co do nich obu!
Przepełniła ją wściekłość. Była wściekła na Mala za całe zło wyrządzone jej miastu, jej
przyjaciołom.
Ale jeszcze bardziej była wściekła na siebie, że tak dała mu się zwieść. Ryknęła z furią,
wyrzucając przed siebie ręce, z których wystrzeliła cała seria ognistych błyskawic.
Zaskoczyła Mala. Nie zdążył nic zrobić. Ogniste błyskawice trafiły go w pierś. Upadł na
kolana, krztusząc się i kaszląc. A potem zaczął wymiotować, ale było to dziwne, bo
wymiotował jakby drobinkami światła. Były w najrozmaitszych kolorach i tak jasne, że Eve
musiała odwrócić wzrok, żeby nie oślepnąć.
Wtedy zobaczyła, że jego pomocnicy zaczynają rozpływać się w powietrzu. W końcu
zniknęły wszystkie cienie i ich okropne szepty.
Słabnie. To musi być to! Eve znowu spojrzała na Mala, który właśnie się podnosił.
- Myślisz, że możesz mnie zniszczyć? - wychrypiał. - Mam pod swoją komendą czterdzieści
legionów demonów.
130
Kiedy mówił, Eve skoncentrowała się na swojej mocy. Czuła, że nie zużyła wszystkiego;
czuła przepływające przez nią fale energii i modliła się o rychłe tsunami.
- Nazywam się Malphas! - zawołał Mal. - Jestem księciem piekieł i nowym władcą Ziemi.
Eve miała wrażenie, jakby połknęła słońce. Wchłonęła całą jego energię, światło i ciepło. Jej
siła była słońcem.
- Malphas. Co za beznadziejne imię - wycedziła spokojnie. Nie miała żadnych wątpliwości.
Da radę.
Uwolniła swoją moc. Złociste błyskawice przebiły pierś Mala. Przez chwilę słychać było
skwierczenie i jego upiorny krzyk, a potem po Malu został jedynie dym, który w końcu się
rozproszył. Powietrze się oczyściło. Eve zaczerpnęła tchu. Jak dobrze było odetchnąć
czystym, świeżym powietrzem.
- Już po wszystkim - szepnęła. - Myślę, że to naprawdę koniec.
Ledwo to powiedziała, podłoga zaczęła drżeć. Rozległ się rumor. Eve obejrzała się przez
ramię i zobaczyła, że oderwał się gzyms kominka.
- Musimy uciekać! - wrzasnął Luke. - Pomóż mi z Jess!
Podłoga się poruszała, kiedy Eve biegła do przyjaciół. Złapała Jess za rękę, w ostatniej chwili
zabierając przyjaciółkę spod belki, która złamała się wpół i spadła.
Luke złapał Jess za drugą rękę; puścili się biegiem, ciągnąc Jess za sobą. Wybiegli z domu.
- Biegniemy dalej ! - wydyszała Eve. - Musimy się stąd zmywać!
Dopiero na ulicy zatrzymali się i obejrzeli. Dom oświetlał księżyc. Eve widziała, jak w ciągu
kilku sekund rozpadły się drewniane balustrady balkonów. Zaczął walić się ceglany komin.
Wypadło okno i przez powstałą dziurę Eve zobaczyła wysokie łukowe sklepienie. W
gotyckim stylu, zupełnie niepasujące do reszty.
- Dom wraca do poprzedniego wyglądu... - szepnęła Jess, która otrząsnęła się z szoku. - Tak
wyglądał, zanim wprowadził się Mal i jego rodzina. Zanim go odnowili.
- Nie było żadnej rodziny - skwitowała Eve. -Tylko on i jego demony.
- Ale na imprezie poznałam jego brata - wtrąciła Jess.
- To był jeden z jego demonów. Jestem pewna -odparła Eve. - Demony mogą przybierać
różne postaci. Ci chłopacy, którzy mnie zaatakowali, byli przecież demonami.
Wypielęgnowany trawnik przed domem zaczął w błyskawicznym tempie porastać chwastami.
Po paru chwilach ogród znów był dziki i zapuszczony jak kiedyś.
- Udało ci się! - Jess uścisnęła dłoń Eve. - Pokonałaś demony. Zniknęły.
131
- Nie poradziłabym sobie bez was. Ja...- Przerwało jej głośne krakanie dziesiątków ptaków.
Wyfrunęły ze swojego gołębnika", jakby zostały zwolnione z więzienia. Poleciały w różnych
kierunkach, łopocząc skrzącymi się w świetle księżyca skrzydłami.
- Zawsze wiedziałem, że sobie poradzisz -stwierdził Luke.
- Prawie dałam plamę! Mal był demonem - zaprotestowała Eve. A ja byłam nim taka
zafascynowana. Jak mogłam nie zauważyć, że był wcieleniem zła?
- A ja nie mogę uwierzyć, że obie myślałyście, że to ja jestem demonem. I Luke pokręcił [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl rafalstec.xlx.pl
zwyciężane przeze mnie i moich braci.
Luke go zignorował, nadal powtarzając cytat. Jak mogłam choć przez chwilę wierzyć, że
Luke był demonem? - pomyślała Eve. Jak mogłam pragnąć, żeby Mal mnie pocałował? Tak
bardzo pomyliłam się co do nich obu!
Przepełniła ją wściekłość. Była wściekła na Mala za całe zło wyrządzone jej miastu, jej
przyjaciołom.
Ale jeszcze bardziej była wściekła na siebie, że tak dała mu się zwieść. Ryknęła z furią,
wyrzucając przed siebie ręce, z których wystrzeliła cała seria ognistych błyskawic.
Zaskoczyła Mala. Nie zdążył nic zrobić. Ogniste błyskawice trafiły go w pierś. Upadł na
kolana, krztusząc się i kaszląc. A potem zaczął wymiotować, ale było to dziwne, bo
wymiotował jakby drobinkami światła. Były w najrozmaitszych kolorach i tak jasne, że Eve
musiała odwrócić wzrok, żeby nie oślepnąć.
Wtedy zobaczyła, że jego pomocnicy zaczynają rozpływać się w powietrzu. W końcu
zniknęły wszystkie cienie i ich okropne szepty.
Słabnie. To musi być to! Eve znowu spojrzała na Mala, który właśnie się podnosił.
- Myślisz, że możesz mnie zniszczyć? - wychrypiał. - Mam pod swoją komendą czterdzieści
legionów demonów.
130
Kiedy mówił, Eve skoncentrowała się na swojej mocy. Czuła, że nie zużyła wszystkiego;
czuła przepływające przez nią fale energii i modliła się o rychłe tsunami.
- Nazywam się Malphas! - zawołał Mal. - Jestem księciem piekieł i nowym władcą Ziemi.
Eve miała wrażenie, jakby połknęła słońce. Wchłonęła całą jego energię, światło i ciepło. Jej
siła była słońcem.
- Malphas. Co za beznadziejne imię - wycedziła spokojnie. Nie miała żadnych wątpliwości.
Da radę.
Uwolniła swoją moc. Złociste błyskawice przebiły pierś Mala. Przez chwilę słychać było
skwierczenie i jego upiorny krzyk, a potem po Malu został jedynie dym, który w końcu się
rozproszył. Powietrze się oczyściło. Eve zaczerpnęła tchu. Jak dobrze było odetchnąć
czystym, świeżym powietrzem.
- Już po wszystkim - szepnęła. - Myślę, że to naprawdę koniec.
Ledwo to powiedziała, podłoga zaczęła drżeć. Rozległ się rumor. Eve obejrzała się przez
ramię i zobaczyła, że oderwał się gzyms kominka.
- Musimy uciekać! - wrzasnął Luke. - Pomóż mi z Jess!
Podłoga się poruszała, kiedy Eve biegła do przyjaciół. Złapała Jess za rękę, w ostatniej chwili
zabierając przyjaciółkę spod belki, która złamała się wpół i spadła.
Luke złapał Jess za drugą rękę; puścili się biegiem, ciągnąc Jess za sobą. Wybiegli z domu.
- Biegniemy dalej ! - wydyszała Eve. - Musimy się stąd zmywać!
Dopiero na ulicy zatrzymali się i obejrzeli. Dom oświetlał księżyc. Eve widziała, jak w ciągu
kilku sekund rozpadły się drewniane balustrady balkonów. Zaczął walić się ceglany komin.
Wypadło okno i przez powstałą dziurę Eve zobaczyła wysokie łukowe sklepienie. W
gotyckim stylu, zupełnie niepasujące do reszty.
- Dom wraca do poprzedniego wyglądu... - szepnęła Jess, która otrząsnęła się z szoku. - Tak
wyglądał, zanim wprowadził się Mal i jego rodzina. Zanim go odnowili.
- Nie było żadnej rodziny - skwitowała Eve. -Tylko on i jego demony.
- Ale na imprezie poznałam jego brata - wtrąciła Jess.
- To był jeden z jego demonów. Jestem pewna -odparła Eve. - Demony mogą przybierać
różne postaci. Ci chłopacy, którzy mnie zaatakowali, byli przecież demonami.
Wypielęgnowany trawnik przed domem zaczął w błyskawicznym tempie porastać chwastami.
Po paru chwilach ogród znów był dziki i zapuszczony jak kiedyś.
- Udało ci się! - Jess uścisnęła dłoń Eve. - Pokonałaś demony. Zniknęły.
131
- Nie poradziłabym sobie bez was. Ja...- Przerwało jej głośne krakanie dziesiątków ptaków.
Wyfrunęły ze swojego gołębnika", jakby zostały zwolnione z więzienia. Poleciały w różnych
kierunkach, łopocząc skrzącymi się w świetle księżyca skrzydłami.
- Zawsze wiedziałem, że sobie poradzisz -stwierdził Luke.
- Prawie dałam plamę! Mal był demonem - zaprotestowała Eve. A ja byłam nim taka
zafascynowana. Jak mogłam nie zauważyć, że był wcieleniem zła?
- A ja nie mogę uwierzyć, że obie myślałyście, że to ja jestem demonem. I Luke pokręcił [ Pobierz całość w formacie PDF ]