[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uzyskali dzięki swobodzie poruszania się było to, że właśnie tu, na tej stacji, programowano
obiekty bombardowań. Natomiast systemy sterowania Bronią były kontrolowane przez inną stację,
znajdującą się nie opadał. Najbardziej przygnębiający był fakt, iż wszelkiego typu porozumiewanie
się między orbitującymi stacjami odbywało się za pomocą komunikatów. Prawie nigdy nie
wymieniano między stacjami ludzi. Udaremniło to plan Wildheita, zakładający próbę sabotażu.
Tymczasem napięcie wśród technicznej załogi stacji rosło. Zgodnie z podejrzeniami
Penemuego potwierdziło się to, że katalizatorem Chaosu był splot okoliczności, a inspektor spełniał
wyłącznie rolę pośrednika. Ra nie potrafili uzyskać rozstrzygających wyników z czegoś tak
niematerlialnego jak sytuacja teoretyczna. Przeprowadzane przez nich testy coraz wyrazniej
wskazywały na istnienie związku przyczynowego między Wildheitem i ostateczną katastrofą.
Dowodziły także znacznej niezgodności czasowej między przepowiedniami dokonanymi na
podstawie wzorów Wildheita i tymi, które pochodziły z analizy Chaosu przez Ra.
Ra przeżyli jednak chwilę triumfu, kiedy poświęcili swoją uwagę Różdżce. Dotyczące jej
wzory pozostawały w całkowitej zgodzie z ich własnymi i nic nie wskazywało, by miała być
wyzwalającym katastrofę katalizatorem. To, że napawający ich przerażeniem katalizator Chaosu
dzielił się na dwie nieidentyczne składowe, zostało uczczone nocnym świętowaniem. Byli coraz
bardziej przeświadczeni, że wkrótce uda im się rozwiązać problem.
Kasdeya także zmienił zdanie o Różdżce. Złościło go to, że chętnie współpracowała z Ra
podczas testów, jak również i sposób prowadzenia uczonych dyskusji z technikami na temat
wyników badań. Kiedy jej to zarzucił, udzieliła wymijającej odpowiedzi i wpadła w ponury nastrój.
Gdyby Zecol ich nie pogodził, mogłoby dojść do ostatecznego rozłamu.
W godzinach przeznaczonych na odpoczynek przybyła grupa uzbrojonych strażników,
którzy zabrali Różdżkę, Asbeela i Jequna do śluzy, gdzie potajemnie został sprowadzony
wahadłowiec. Wyruszył ku nieznanemu miejscu przeznaczenia, pozostawiając Wildheita, Kasandrę
i Penemuego w rozpaczy i w gniewie. Wraz z odlotem Różdżki zostali pozbawieni klucza, dzięki
któremu mogliby sprawdzać słuszność swych poczynań, konfrontując je z przepowiedniami
Chaosu. Nagle cała kampania wydała im się daremna, a perspektywa szybkiego urzeczywistnienia
się ostatecznej katastrofy mniej realna niż stosy wykresów, z których pozornie wynikało, iż
wydarzy się ona w bardziej odległej przyszłości.
Nie mogli mieć pewności, czy podział był zamierzony, czy wynikał po prostu z przebiegu
badań. Wizyta Zecola wzmogła jeszcze ich rozczarowanie. Był w ogromnie radosnym nastroju.
- Nasza misja ma się ku końcowi - oświadczył. - Wezwałem już okręt żandarmerii, który
zabierze was do Bazy Wojennej. Kasdeya i Penemue staną tam przed sądem za udział w
wydarzeniach, które sprowokowały Wielki Gniew oraz w licznych, pózniejszych, świadczących o
zdradzie zajściach. Na uniewinnienie nie ma szans. Co się tyczy ciebie, Nad-inspektorze, opór
przyspieszy tylko twoją śmierć zresztą i tak nieuniknioną.
- Dziwie się, ze zadajecie sobie taki trud - powiedział Kasdeya. - Baza Wojenna znajduje
się daleko stąd. Czy ma sens zabieranie nas tam wyłącznie w celu wykonania wyroku?
- Nie rozumiesz istoty sprawy. Teraz, gdy cień, który nad nami wisiał został rozproszony,
wasz pokazowy proces będzie jedynym z ciekawszych punktów naszego święta.
- Gdy cień został rozproszony? - szybko zareagował Penemue.
- Pozostało jeszcze do załatwienia kilka drobiazgów, ale nie ma już problemów nie do
rozwiązania. Dziewczyna z Mayo wykazuje w takich sprawach nadzwyczajną bystrość, zwłaszcza
od czasu odseparowania jej od inspektora. Bez jej pomocy nie zaszlibyśmy tak daleko w tak
krótkim czasie.
- Za jaką cenę kupiliście tę pomoc? - spytał nagle Wildheit.
- Nie twój interes. Zresztą skoro już pytasz, za obietnicę wyzwolenia ludu planety Mayo
spod ucisku Federacji.
- Do licha! Powinienem się domyślić - Wildheit prawie się uśmiechnął. - Komandorze, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl rafalstec.xlx.pl
uzyskali dzięki swobodzie poruszania się było to, że właśnie tu, na tej stacji, programowano
obiekty bombardowań. Natomiast systemy sterowania Bronią były kontrolowane przez inną stację,
znajdującą się nie opadał. Najbardziej przygnębiający był fakt, iż wszelkiego typu porozumiewanie
się między orbitującymi stacjami odbywało się za pomocą komunikatów. Prawie nigdy nie
wymieniano między stacjami ludzi. Udaremniło to plan Wildheita, zakładający próbę sabotażu.
Tymczasem napięcie wśród technicznej załogi stacji rosło. Zgodnie z podejrzeniami
Penemuego potwierdziło się to, że katalizatorem Chaosu był splot okoliczności, a inspektor spełniał
wyłącznie rolę pośrednika. Ra nie potrafili uzyskać rozstrzygających wyników z czegoś tak
niematerlialnego jak sytuacja teoretyczna. Przeprowadzane przez nich testy coraz wyrazniej
wskazywały na istnienie związku przyczynowego między Wildheitem i ostateczną katastrofą.
Dowodziły także znacznej niezgodności czasowej między przepowiedniami dokonanymi na
podstawie wzorów Wildheita i tymi, które pochodziły z analizy Chaosu przez Ra.
Ra przeżyli jednak chwilę triumfu, kiedy poświęcili swoją uwagę Różdżce. Dotyczące jej
wzory pozostawały w całkowitej zgodzie z ich własnymi i nic nie wskazywało, by miała być
wyzwalającym katastrofę katalizatorem. To, że napawający ich przerażeniem katalizator Chaosu
dzielił się na dwie nieidentyczne składowe, zostało uczczone nocnym świętowaniem. Byli coraz
bardziej przeświadczeni, że wkrótce uda im się rozwiązać problem.
Kasdeya także zmienił zdanie o Różdżce. Złościło go to, że chętnie współpracowała z Ra
podczas testów, jak również i sposób prowadzenia uczonych dyskusji z technikami na temat
wyników badań. Kiedy jej to zarzucił, udzieliła wymijającej odpowiedzi i wpadła w ponury nastrój.
Gdyby Zecol ich nie pogodził, mogłoby dojść do ostatecznego rozłamu.
W godzinach przeznaczonych na odpoczynek przybyła grupa uzbrojonych strażników,
którzy zabrali Różdżkę, Asbeela i Jequna do śluzy, gdzie potajemnie został sprowadzony
wahadłowiec. Wyruszył ku nieznanemu miejscu przeznaczenia, pozostawiając Wildheita, Kasandrę
i Penemuego w rozpaczy i w gniewie. Wraz z odlotem Różdżki zostali pozbawieni klucza, dzięki
któremu mogliby sprawdzać słuszność swych poczynań, konfrontując je z przepowiedniami
Chaosu. Nagle cała kampania wydała im się daremna, a perspektywa szybkiego urzeczywistnienia
się ostatecznej katastrofy mniej realna niż stosy wykresów, z których pozornie wynikało, iż
wydarzy się ona w bardziej odległej przyszłości.
Nie mogli mieć pewności, czy podział był zamierzony, czy wynikał po prostu z przebiegu
badań. Wizyta Zecola wzmogła jeszcze ich rozczarowanie. Był w ogromnie radosnym nastroju.
- Nasza misja ma się ku końcowi - oświadczył. - Wezwałem już okręt żandarmerii, który
zabierze was do Bazy Wojennej. Kasdeya i Penemue staną tam przed sądem za udział w
wydarzeniach, które sprowokowały Wielki Gniew oraz w licznych, pózniejszych, świadczących o
zdradzie zajściach. Na uniewinnienie nie ma szans. Co się tyczy ciebie, Nad-inspektorze, opór
przyspieszy tylko twoją śmierć zresztą i tak nieuniknioną.
- Dziwie się, ze zadajecie sobie taki trud - powiedział Kasdeya. - Baza Wojenna znajduje
się daleko stąd. Czy ma sens zabieranie nas tam wyłącznie w celu wykonania wyroku?
- Nie rozumiesz istoty sprawy. Teraz, gdy cień, który nad nami wisiał został rozproszony,
wasz pokazowy proces będzie jedynym z ciekawszych punktów naszego święta.
- Gdy cień został rozproszony? - szybko zareagował Penemue.
- Pozostało jeszcze do załatwienia kilka drobiazgów, ale nie ma już problemów nie do
rozwiązania. Dziewczyna z Mayo wykazuje w takich sprawach nadzwyczajną bystrość, zwłaszcza
od czasu odseparowania jej od inspektora. Bez jej pomocy nie zaszlibyśmy tak daleko w tak
krótkim czasie.
- Za jaką cenę kupiliście tę pomoc? - spytał nagle Wildheit.
- Nie twój interes. Zresztą skoro już pytasz, za obietnicę wyzwolenia ludu planety Mayo
spod ucisku Federacji.
- Do licha! Powinienem się domyślić - Wildheit prawie się uśmiechnął. - Komandorze, [ Pobierz całość w formacie PDF ]