[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szulę. Darrick pochylił się do przodu i głową uderzył najemnika w twarz, łamiąc mu nos. Z nozdrzy
Syrnona poleciała krew, mężczyzna zatoczył się do tyłu.
Dwaj pozostali najemnicy próbowali wstać.
Darrick machnął kordem, trafiając jednego z nich płazem w skroń i pozbawiając go przytom-
ności. Nim jeszcze mężczyzna zdążył upaść, Darrick zwrócił się ku drugiemu. Najemnik sięgał do
pochwy z mieczem, zanim jednak zdołał ją wyjąć, Darrick kopnął go w pierś, posyłając na sąsiedni
stół, który wywrócił się razem z nim. Od stołu wstało czterech wojowników, przeklinając i tego,
który im przeszkodził, i Darricka.
Syrnon wyciągnął krótki miecz, sprawiając, że wszyscy wkoło pochylali się lub odsuwali. Za-
brzmiały kolejne przekleństwa.
Darrick wyskoczył na stół, przeskoczył nad ciosem Syrnona, zrobił salto do przodu (czując za-
wroty głowy, gdyż sporo wypił) i wylądował za plecami wielkiego najemnika. Syrnon odwrócił się
i splunął krwią, przeklinając Darricka. Całą jego twarz pokrywała krew ze złamanego nosa. Machnął
mieczem w stronę głowy marynarza.
226
Darrick sparował ten atak kordem, stal uderzyła o stal. Blokując ostrze przeciwnika, Darrick
zacisnął rękę w pięść i uderzył w głowę Syrnona. Policzek najemnika pękł. Darrick uderzył prze-
ciwnika jeszcze dwa razy, co wywołało w nim dużą satysfakcję. Syrnon był większy od niego, tak
jak kiedyś jego ojciec, na tyłach sklepu rzeźnika. Tyle tylko, że Darrick nie był już przerażonym
chłopcem, zbyt małym i zbyt niedoświadczonym, by się bronić. Uderzył Syrnona jeszcze raz, popy-
chając mężczyznę do tyłu.
Prawe oko zaczynało już Syrnonowi puchnąć, a do rozciętego policzka dołączyły rozcięta warga
i ucho.
Ręka Darricka pulsowała od ciosów, ale prawie tego nie czuł. Uwolnił swoją ciemność, w spo-
sób, jakiego jeszcze nie zaznał. Aż dygotał wewnętrznie od coraz silniejszych emocji. Syrnon nie-
spodziewanie machnął ręką, uderzając Darricka w twarz pięścią. Głowa marynarza poleciała do tyłu
i przez chwilę miał zawroty głowy, gdy jego usta wypełnił miedziany posmak krwi, a nos smród
zapleśniałego siana.
Nikt nie myśli, że jesteś podobny do mnie! Głos Orvana Langa wypełniał głowę Darricka. Jak my-
ślisz, dlaczego chłopiec nie jest podobny do swojego ojca? Każdy tylko miele ozorem. A ja, przeklęty
głupiec, kocham twoją matkę.
227
Parując kolejny rozpaczliwy atak najemnika, Darrick zrobił następny krok do przodu. Jego umie-
jętności szermiercze znane były w całej marynarce Zachodniej Marchii każdemu, kto stawiał mu
czoła lub stał u jego boku, gdy walczył z piratami i przemytnikami.
Przez jakiś czas po opuszczeniu Hillsfar i dotarciu do Zachodniej Marchii, Darrick uczył się
u mistrza szermierki, wymieniając pracę i gorliwość na ćwiczenia. Przez sześć lat Darrick napra-
wiał i posypywał piaskiem podłogi i ściany pokoju do ćwiczeń, a później sam zaczął uczyć innych,
jednocześnie pragnąc zrobić karierę w marynarce Zachodniej Marchii.
Ćwiczenia utrzymywały Darricka w równowadze, aż do śmierci mistrza Coro w pojedynku
z pewnym księciem o honor kobiety. Darrick wytropił dwóch zabójców, jak również samego księ-
cia, i zabił ich wszystkich. Jednocześnie zwrócił na siebie uwagę komodora marynarki Zachodniej
Marchii, który wiedział o pojedynku i zabójstwie. Mistrz Coro wyćwiczył kilkunastu oficerów i ka-
pitanów. W efekcie Darrick i Mat dostali koje na swoim pierwszym statku.
Po śmierci mistrza Coro statek, że swoim surowym rygorem i wszystkimi zasadami, był odpo-
wiednim środowiskiem dla Darricka, dawał mu spokój. Mat pomagał.
Teraz, podczas walki, Darrick czuł się świetnie. Utrata Mata i dziewięć dni oczekiwania na jakiś
sensowny przydział działały mu na nerwy. „Samotna Gwiazda”, kiedyś dom i przystań, przypomina-
228
ła mu, że Mat odszedł. Poczucie winy wgryzło się głęboko w każdą deskę na jej pokładzie i Darrick
pragnął działać.
Darrick bawił się z najemnikiem, a jego duszę wypełniała ciemność. Kilka razy przez te wszyst-
kie lata od ucieczki z Hillsfar zastanawiał się nad powrotem i zobaczeniem z ojcem — szczególnie,
kiedy Mat wracał, by odwiedzić rodzinę. Darrick nie tęsknił za matką — pozwalała na te wszystkie
lania, które sprawiał mu ojciec, bo miała własne życie, a małżeństwo z wpływowym rzeźnikiem
pasowało do jej stylu.
Darrick ukrywał swoją wewnętrzną ciemność, otoczył ją murami.
Teraz jednak nie mógł jej powstrzymać. Przebijał obronę wielkiego najemnika, coraz bardziej
spychając go do tyłu. Syrnon wołał o pomoc, ale żaden z pozostałych najemników nie miał zbyt
wielkiej ochoty wtrącić się do bójki.
Rozbrzmiał ostrzegawczy gwizd.
Część Darricka wiedziała, że gwizdek oznajmiał przybycie królewskich Strażników. Strażnicy
byli twardymi mężczyznami i kobietami, oddanymi utrzymywaniu królewskiego pokoju w murach
miasta.
Najemnicy i marynarze od razu się rozstąpili. Każdy, kto nie poznał władzy Strażnika, spędzał
noc w lochu.
229
Darrick nie zawahał się, wypełniony przez mroczne emocje. Nadal szedł do przodu, spychając
najemnika do tyłu, aż ten nie miał już gdzie się cofnąć. Ostatnią ripostą pozbawił przeciwnika broni,
wyrzucając ją w bok wprawnym ruchem nadgarstka. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl