[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dlatego tak błyszczą ci oczy... - Kim przyglądała się jej uważnie. - Abby, jak
przypuszczam, tamta bankietowa sukienka niestety okazała się niewypałem?
- Jest ładna, ale do mnie nie pasuje. Chcesz ją? Miałam ją na sobie tylko
raz. - Pierwszy i ostatni, dodała w duchu.
- Chętnie ją wezmę, jeśli naprawdę nie będziesz jej nosić. Wydaje mi się,
że powinnaś pomyśleć o stonowanym makijażu i nowej fryzurze, żeby wszystko
pasowało do tej garderoby.
- Ktoś zasugerował mi platynowe pasemka - wyznała Abby, ostrożnie
zdejmując sukienkę. Włożyła dżinsy oraz luzną, trykotową bluzkę i spojrzała na
przyjaciółkę. - Sądzisz, że to dobry pomysł?
- Super. Z rozjaśnionymi włosami zwalisz wszystkich z nóg. Młodym
lekarkom tak wolno?
- Co, rozjaśniać włosy? - Abby parsknęła śmiechem.
- Nie, przyprawiać facetów o zawał swoją urodą. Z pasemkami będziesz
wyglądać bosko.
- Dzieciaki na moim oddziale chyba mnie nie wyśmieją ani nie przestaną
mi ufać.
- Jasne, a starsze uznają cię za niezłą laskę, że już nie wspomnę o Johnie.
Na twój widok najpierw straci mowę, a zaraz potem rzuci Sarę.
- Miejmy nadzieję, że nie. - Wieszając kolejną sukienkę w szafie, Abby na
moment znieruchomiała.
- Słucham? - Kim szczerze się zdumiała. - Czyżbym coś przegapiła?
- Tak się składa... że już nie marzę o Johnie.
- Poważnie? A ja myślałam, że te wszystkie ciuchy i inne zabiegi służą
zdobyciu jego serca.
- Tak było, ale przemyślałam sytuację i stwierdziłam, że będzie najlepiej,
jeśli John zostanie ze swoją seksblondaską.
- Wpadł ci w oko ktoś inny? - Kim przyglądała się Abby zwężonymi
oczami.
- Skądże. - Lecz mimo tego zaprzeczenia natychmiast przypomniała sobie
twarz Grega Hastingsa. Niezadowolona zmarszczyła brwi. Przecież nawet nie
była pewna, czy lubi tego faceta. Poza tym nadal nie wiedziała, dlaczego
zaproponował jej pomoc. Mówiąc wprost, nie ufała mu, wietrzyła jakiś podstęp.
Swoje znaczenie miało również to, że Greg był świadkiem największego
upokorzenia, jakie kiedykolwiek przeżyła. Jednak mimo to...
Umówiła się z Kim, że w niedzielne popołudnie wybiorą się do kina,
rozwiesiła nową garderobę i po wyjściu przyjaciółki przygotowała sobie lekki
obiad.
Już nie zależało jej na Johnie, ale perspektywa uatrakcyjnienia swojego
wyglądu była bardzo kusząca. Najwyższy czas o siebie zadbać, pomyślała
Abby, siadając do stołu. Po zerwaniu z Terrym przez długie lata pilnie się
uczyła, aby zostać lekarką. Osiągnęła ten chlubny cel, mogła więc teraz uważnie
rozejrzeć się wokoło, aby sprawdzić, co życie ma do zaofiarowania.
Poniedziałek przeleciał w ekspresowym tempie, ponieważ Abby musiała
przyjąć dużo więcej małych pacjentów niż zwykle. Wtorek okazał się jeszcze
gorszy, bowiem jeden z maluchów spożył lekarstwo, na które, jak się okazało,
był uczulony. Abby musiała poświęcić dziecku mnóstwo czasu, a miała przecież
dużo innej pracy.
Po południu wylała kawę na nową spódnicę oraz fartuch, musiała więc
przepłukać plamy i przez kilka godzin chodziła w wilgotnym ubraniu. Na
domiar złego dwukrotnie się zamyśliła, słuchając wywodów konsultanta
internisty i musiała poprosić go o powtórzenie najważniejszych wniosków.
Zirytowany lekarz spytał cierpkim tonem, czy rzeczywiście jest zainteresowana
problemami medycznymi? A może woli pomarzyć o niebieskich migdałach?
Gdy wreszcie wyszła ze szpitala, lało jak z cebra, ona zaś nie miała ani
płaszcza, ani parasola, natomiast auto stało daleko od wejścia. Zanim przebiegła
przez parking, zdążyła przemoknąć do suchej nitki, a na dodatek dostała okres i
rozbolał ją brzuch.
Przyjechała do domu zmęczona i zdegustowana dosłownie wszystkim.
Czyżby nie nadawała się do użerania z niesympatycznymi lekarzami ani do
samotności w wielkim mieście? W rodzinnym domu nigdy nie przeżyła takiego
parszywego dnia. Może powinna wrócić do Yreki i rozpocząć prywatną
praktykę? W małych miejscowościach północnej Kalifornii zawsze brakowało
pediatrów.
Po długim, ciepłym prysznicu poczuła się dużo lepiej, lecz nadal była
przygnębiona i miała ochotę sobie po-chlipać. Gdyby była u mamy i taty, oboje
stawaliby na głowie, żeby podnieść na duchu swoją córeczkę. Mogłaby też zająć
się zwierzakami, co zawsze poprawiało jej humor. Na ranczu zapomniałaby o [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl