[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i angielski są u nas językami bliżej i szerzej nieznanymi, lecz wywierającymi ogromny wpływ na
poziomie (przynajmniej obecnie) i w formach dość prymitywnych.
W subkulturze.
Tacy modlą się do angielszczyzny, lecz nie starcza im napędu i mózgu, żeby się jej
nauczyć.
Zakładam jednak, że gdyby angielszczyzna miała się u Polaków naprawdę zakorzenić, to
wzrośnie najpierw jej prawdziwa znajomość, a potem wpływ na formowanie języka.
Do typowych dla angielszczyzny formacji analitycznych, już zalęgających się i z wolna
szerzących w dzisiejszej polszczyznie, należą nie od wczoraj choćby wykrzykniki ekspresywne,
które Klemensiewicz nazywał czasownikami wykrzyknikowymi, a Jodłowski określał jako
czasowniki niefleksyjne osobowe: na przykład lu, hop i czmychu, przy czym warto podkreślić, że
choćby tu przytoczone są nie dzwiękonaśladowcze, tylko znaczące. Ciekawostka: w języku
sundajskim (choć nie w innych indonezyjskich) rozwinęły się one w osobną część mowy: to dla
uświadomienia, że marginesowe zjawiska w języku nie muszą takimi pozostać.
W polskim ostatnio rozwinęły się tak samo nieodmienne przymiotniki, zwykle skrócone
przez odrzucenie sufiksu i kończące się często na o: takie jak bordo, porno i spoko.
Wszystko to są wyrazy nieodmienne, łatwo dające się użyć (podobnie jak po angielsku) w
funkcji różnych części mowy, od rozmaitych form czasownika po rzeczownik, przysłówek i
przymiotnik; przede wszystkim zaś (wbrew powtarzanej dotąd regule) jak najbardziej łączliwe w
związkach składniowych.
Na pozór są to marginesy języka.
Ale są: i to najważniejsze. A do myślenia daje fakt, że ich obfitość i udział rosną w języku
ekspresywnym, potocznym i nie pisanym: czyli tam, gdzie koncentrują się zjawiska decydujące o
zasadniczych przeobrażeniach języka.
Już dziś stało się możliwe coś w tym rodzaju: No i Bibi chap za ten but lila róż i w Zizi,
co z tego, że po pijaku i na oślep, kiedy i tak w sam łeb, no i ta Zizi bach i lulu, jakby nigdy nic.
Opowiadanko to jest oczywiście nieco sztuczne, brzydkie i niekulturalne: nie sposób jednak
uważać go za niezrozumiałe, nie polskie lub nie mieszczące się w regułach pewnego stylu. Jeśli
to sobie uświadomić, czeka nas szok: bo składa się ono w całości z wyrazów prawie lub wcale
nieodmiennych i ma strukturę tak analityczną, jakby to już w ogóle nie był język fleksyjny: lecz
konstrukcja pełna rzeczowników, czasowników, przymiotników i nawet zwrotów idiomatycznych
bez jakiegokolwiek morfemu, w praktyce nie różniąca się od angielskiej. To jako przykre
memento dla wątpiących, czy język polski mógłby się pozbyć swej przeważającej do dziś
struktury i całkowicie przeobrazić się w język formalnie zbliżony do angielskiego.
Nie twierdzę, że to nastąpi.
Ale gdyby się decydujące czynniki tak ułożyły: to polszczyzna może być już głęboko i
bezpowrotnie zrusyfikowana za 30 lat albo zanglicyzowana za 50 lat, nie za dwieście! i to w
stopniu daleko jaskrawszym niż jedna czy druga wersja tej mowy, którą ja tu zaprojektowałem
dla równieśników Alexa.
Omówione wyżej derywaty i konstrukcje analityczne wprowadzam obficiej, niż istnieją,
szczególnie w wersji A. Lecz podkreślam, że jest to nie fantazja, tylko projekcja zjawisk już dziś
istniejących w naszym języku.
20
Zatrważająca realność tego przyszłościowego modelu potwierdzała się wielokrotnie już w
trakcie wymyślania go. Nie tylko dlatego, że dobry neologizm odnajduje się często, już istniejący,
w innym czasie lub dialekcie języka. Gdy sprawdzałem na ludziach, co wymaga umieszczenia w
słowniczku, okazywało się raz po raz, że wymyślony przeze mnie barbaryzm już funkcjonuje w
gwarach któregoś regionu lub środowiska.
Także z autentycznymi wyrazami zdarzały się wątpliwości: czy wszyscy pamiętają, że
gablota i maraset znaczą samochód i narkotyk? Co z nich wprowadzać do słowniczka,
decydowałem wedle subiektywnego domysłu: co wie lub domyśli się każdy, a czego wielu nie
zrozumie i nie będzie miało gdzie sprawdzić.
Taka jest i będzie rzeczywistość.
Ale nie zabraknie, rzecz jasna, głupców i ślepców, którzy widząc ten model bliskiej
przyszłości rzucą się na mnie z krzykiem, że to moja ohyda i moja wina. Tym bardziej nie
zabraknie (jak zwykle) prywatnych lub z premedytacją sterowanych obelg i oszczerstw. Niektóre
instytucje i nazwiska mógłbym z góry wymienić. Trudno! na wojnie jak na wojnie.
21
W pózniejszych i ostatnich książkach Burgessa znać coraz większy rozrzut i jakby
gorączkowe dążenie do wielkiej skali, jakoś tam analogiczne do wcześniejszego o ćwierćwiecze
szykowania się na śmierć od raka mózgu. Napisał więc lub uzbierał sporo książek zwłaszcza
erudycyjnych i beletrystyki o wielu wątkach, jakby gromadził, szlifował i układał w całość
projekty i zasoby
z całego życia.
Wśród nich wiele dotyczących muzyki.
A przede wszystkim swoje bodaj czy nie drugie arcydzieło. Man of Nazareth (1979,
Człowiek z Nazaretu) to własny i nadzwyczaj przemyślny żywot Jezusa. Przymierzył się do niego
już o dwa lata wcześniej, pisząc we współpracy z innymi autorami scenariusz telewizyjnego
serialu Jesus of Nazareth i następnie filmu, który zrealizował Franco Zeffirelli. Te były piękne
operatorsko i ortodoksyjne: czyli zdawkowe w treści. Ale Burgess nie byłby sobą, gdyby i tu nie
wysunął pazurów. Jego powieść nie zawiera w istocie prowokacji ani bluznierslwa czy choćby
odstępstwa od chrześcijańskiej tradycji: dobry katolik może czytać ją bez poczucia, że naraża się
na piekło lub na niezadowolenie proboszcza. Jednakże w tych granicach nie znam nic bardziej
wyzywającego: gdyż w najzupełniej ortodoksyjnych sytuacjach Burgess ujawnia bez
anachronizmu ich szczegółowe i ludzkie implikacje.
Ewangelia ma cały legion modernizacji.
Ale wśród nich ta jedna zaskakuje odkrywczością z pozycji powściągliwie sceptycznych
bez prowokacji.
Niepotrzebnie zdublował jej tło i po części temat w historycznej powieści The Kingdom of
the Wicked (1985, Królestwo złych) o rzymskiej Palestynie tych czasów.
Ponieważ w światku literackim już się nosi Burgessa, furorę zrobiło jego rozmiarami
ogromne i zajadle reklamowane powieścidło Earthly Powers (1980, Ziemskie potęgi). Nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl