[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nadal jest to prawda. Jeśli Sam odzyska świadomość, będzie musiał być definitywnie uciszony.
Nadal jednak była szansa, że natura sama zadziała i Sam po prostu umrze.
Należało się zająć innym szczegółem. Teraz, gdy znaleziono Sama przy The Breakers, każdy,
kto był wtedy w okolicy i widział coś dziwnego, będzie się chciał tym podzielić. Jeśli ta
czarnoskóra biegaczka poda jakiekolwiek szczegóły dotyczące samochodu pędzącego boczną
uliczką w pobliżu rezydencji, wszyscy będą wiedzieli, kogo szukać.
Jak to dobrze, że sama zdradziła mu swoje nazwisko, nosząc je wypisane na koszulce. Quigley
z KEY News.
ZRODA, 21 LIPCA
91
 Dobry wieczór, chcę zostawić wiadomość dla Zoe Quigley.
 Jeśli mam jej nie budzić, przełączę na pocztę głosową  zaoferowała telefonistka
hotelowa.
 Jeżeli jest taka możliwość, to czy mogłaby pani przekazać jej tę wiadomość osobiście o
wpół do czwartej rano? Nie jest jeszcze przyzwyczajona do tak wczesnych pobudek i boję się, że
może zaspać. To bardzo ważne.
Ważne jest także, żeby nigdzie nie było nagrania mojego głosu, pomyślał.
 Dobrze, już notuję.
 Zwietnie. Proszę przekazać Zoe, że jest potrzebna przy nagraniu na nabrzeżu. Musi tam być
o czwartej.
 Dopilnuję, żeby pani Quigley otrzymała tę wiadomość  obiecała telefonistka.
 Dziękuję bardzo  powiedział, odkładając słuchawkę.
92
W pokoju było jeszcze ciemno, gdy Zoe obudził przeszywający dzwięk telefonu. Sięgnęła po
słuchawkę i wysłuchała wiadomości, którą przekazała jej telefonistka.
No dobrze, pomyślała, wstając. Wreszcie mnie do czegoś potrzebują. Kto by pomyślał, że
będzie to dziś rano? Miała nadzieję wstać wcześniej i skopiować nagranie tunelu niewolniczego.
Nie była w stanie zrobić tego wczoraj wieczorem, ze względu na zamieszanie w pokoju
redaktorskim spowodowane odnalezieniem Sama Watkinsa. Po kolacji oglądała wiadomości
razem z innym pracownikami KTA, a potem poszła do łóżka.
Całą noc spała niespokojnie, prawdopodobnie przez to orientalne spaghetti. Już miała dzwonić
do pokoju redaktorskiego i powiedzieć, że jest chora, ale zrezygnowała z tego pomysłu. Bardzo
chciała wiedzieć, co działo się z Samem.
Wzięła szybki prysznic i włożyła świeże ubrania, przed chwilą wyjęte z walizki. Wsunęła
portfel oraz kartę magnetyczną do kieszeni spodni i wyszła z pokoju.
Na zewnątrz było ciemno. Przeszła Bellevue Avenue do Church Street i skręciła w prawo, w
kierunku przystani.
* * *
Samochód powoli ruszył i również skręcił w prawo. Church Street była pusta.
Niedługo musi przejść przez ulicę, wtedy będzie bezbronna. Auto zwolniło, stając prawie w
miejscu. Czekał, aż ofiara wpadnie w pułapkę. Gdy Zoe podeszła do jezdni, zauważyła
reflektory, które oślepiły ją, nie pozwalając przyjrzeć się dokładnie samochodowi. Wóz się
zatrzymał. Widząc to, pomyślała, że czeka, aż przejdzie przez ulicę i zeszła na jezdnię.
Kierowca mocno przycisnął pedał gazu. Upadła, uderzona przez rozpędzony samochód, w
sekundę po tym, jak zdołała przeczytać resztę znaków na tablicy rejestracyjnej. Kierowca
włączył wsteczny bieg i przejechał po niej jeszcze raz, a potem jadąc do przodu, dla pewności po
raz trzeci.
93
Izzie z przyzwyczajenia zdjęła czajnik z gazu w momencie, gdy zaczął gwizdać. Teraz to już
nie miało sensu. Odkąd zabrakło Padraica, nie było osoby, którą mógłby obudzić hałas.
Zmusiła się do włożenia kromki chleba z rodzynkami do tostera, mimo że jak zwykle nie
miała apetytu. Nic już jej nie smakowało, nawet czekolada, za którą kiedyś przepadała. Kiedyś
bała się nadwagi, teraz zaś wiedziała, że jest stanowczo za chuda.
Wszystkie ubrania na niej wisiały, ale nie czuła potrzeby kupowania nowych. Nie wychodziła
nigdzie poza hotelem i kościołem. W Vikingu miała swój uniform, a Boga nie obchodziło, jak
była ubrana. Nie to, co za dawnych czasów, gdy chciała podobać się Paddy emu. Chadzali na
potańcówki do Hibernian albo oszczędzali pieniądze na kolację u Christie.
Te dni dawno już minęły. Dwie paczki papierosów dziennie załatwiły Paddy ego, a teraz rak
wkrótce i ją zabierze.
Tost wyskoczył. Izzie posmarowała go odrobiną masła i niechętnie ugryzła. Pijąc herbatę,
przygotowywała się psychicznie do czekającej ją pracy. Jeśli złapie odpowiedni rytm, może
będzie w stanie przetrwać następny dzień, ścieląc łóżka i sprzątając bałagan po innych ludziach.
Spojrzała na stertę nieprzeczytanych listów, która piętrzyła się na kuchennym stole. Szkoda,
że Bóg nie pobłogosławił nas dziećmi, pomyślała. Wtedy byłby chociaż powód, by dalej żyć.
94 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl