[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Musiała jednak przyznać, że to do niego nie pasowało. Nie
przestąpiłby progu jej sypialni. Nie wykorzystałby chwilowej
słabości kobiety. Znalazł jedyne słuszne rozwiązanie: odszedł.
Zostawił ją w spokoju i wyjechał z New Haven.
Zerknęła na budzik, stojący na podlcdze. Po dziesiątej.
Przeciągnęła się i boso, w koszuli podeszła do drzwi
wejściowych, aby zabrać poranną gazetę. Ziewając, otworzyła
i... zamarła z wrażenia.
Na schodkach siedział Cliff i czytał wiadomości sportowe.
Część gazety odłożył na bok. Widocznie lekturę pozostałych
stron miał już za sobą. Podniósł wzrok.
- Dzień dobry, G.S.!
- O Boże - wykrzyknęła - co ty tu robisz?
Złożył gazetę i wstał. Wszedł do domu i natychmiast
skierował się do kuchni. Otworzył lodówkę.
- Umieram z głodu - obwieścił. - Dobrze, że już wstałaś. Co
się stało? Połknęłaś wieczorem końską dawkę aspiryny?
Przyznała w duchu, że aspiryna to dobry pomysł. Cliff,
ubrany w obcisłe dżinsy i białą koszulę, przeglądał zawartość
lodówki. Wyjął pomarańczę i obrał ją starannie nad koszem na
śmieci.
- Czyżbym cię zapraszała? Czy pozwoliłam ci wziąć
pomarańczę?
- Daj spokój, G.S. - powiedział z niesmakiem.
RS
115
- Daj spokój! Rozluznij się! Odpręż! Dzięki twoim dobrym
radom zmienię osobowość!
- W takim razie mogłabyś też zaparzyć kawę. Podzielił
pomarańczę na cząstki i podał jej jedną. Gretchen postanowiła
zachować spokój. Zmieniła filtr w ekspresie do kawy, nalała
wody do zbiornika. Z rękami założonymi na piersiach patrzyła
na Cliffa, jedzącego pomarańczę.
- Mam pewne plany na dziś, więc musisz iść.
- Jakie plany? - spytał z uśmiechem. - Prywatka w koszuli
nocnej?
Gretchen jak burza pognała do sypialni i włożyła szlafrok. Nie
zważała na upał. Chciała tylko zakryć się przed wzrokiem
nieproszonego gościa.
Tymczasem Cliff nasypał płatków kukurydzianych do dwóch
misek.
- Może wolisz omlet? Znam restaurację, do której mógłbyś
pójść na śniadanie - stwierdziła ironicznie.
- Wolę twoje towarzystwo - uciął dyskusję. Wlał mleko i
zaniósł miski do salonu. Podążyła za nim bez przekonania.
Usiedli na poduszkach i jedli w ciszy. Cliff postawił pustą miskę
na podłodze.
- Myślałem, że zaczniemy wszystko od początku, Gretchen.
- Co zaczniemy?
- Jedno z nas popełniło błąd. A może oboje. Pomóż mi to
rozstrzygnąć. Ja jestem winien?
Gretchen utkwiła wzrok w pejzażu za oknem.
- Nie. To ja jestem winna.
- Na czym polegał twój błąd?
- Pozwoliłam ci... Dałam... - Przełknęła ślinę i zebrała się na
odwagę. Spojrzała na Cliffa. - Nie wiem, jakie wyciągnąłeś
wnioski z mojego zachowania... Nie winię cię za błędne
mniemanie na temat mojej osoby, naprawdę, ale...
- Co to za pokrętna gadanina? - przerwał jej niecierpliwie. -
Nie umiesz mówić po ludzku?
RS
116
Odetchnęła głęboko i spróbowała ułożyć jedno pełne zdanie.
- Czy wszystkie kobiety w Nowym Jorku są zajęte? Wydawał
się zdziwiony jej pytaniem.
- Mnie nie interesują wszystkie kobiety Nowego Jorku.
Jestem zainteresowany wyłącznie tobą.
- Dlaczego? - zirytowała się Gretchen. Popatrzył na jej
szczerą twarz, błyszczące gniewnie
oczy, zaciśnięte usta. Odezwał się cicho, z powagą:
- Kobieta tak odważna i niezależna, że wyrusza sama w leśną
głuszę. Kobieta tak silna, że oburza się, kiedy proponuję
poniesienie jej bagażu. Kobieta, która pisuje wierszyki w
wiatach turystycznych. Gretchen, nigdy w życiu nie spotkałem
kogoś takiego. Dlaczego uparłaś się mnie odpychać?
Zamknęła oczy. Cliff chyba wiedział, co mówi. Jej poczucie
winy wcale jednak nie zniknęło. Pomyślał, że jest niezwykła,
kiedy się spotkali. A co ona pomyślała? Spostrzegła w nim
jedynie silnego samca, zaś w ich romansie - tylko stronę
fizyczne. Chciała znalezć swobodę i zapomnienie.
Jak mu wyjaśnić, kim jest naprawdę i jakie wyznaje zasady?
- Cliff, mężczyzna, z którym mieszkałam... - Westchnęła i
wbiła wzrok w podłogę. - On był pierwszym mężczyzną,
którego pokochałam.
Wzruszył ramionami.
- W porządku. Co dalej?
Znów westchnęła. Nie zrozumiał. Bo i jakże?
- Był pierwszym mężczyzną, z którym spałam - wyznała bez
ogródek. - Pierwszym. Ty byłeś drugim.
Oczy Cliffa pociemniały.
- %7łartujesz.
- Nie żartuję.
- Mamy koniec dwudziestego wieku, Gretchen - przypomniał.
- Jestem staroświecka. Tak mawiał Jack. Staroświecka i nie z
tej epoki. Wiem, że odniosłeś inne wrażenie na szlaku, ale
prawda wygląda właśnie tak.
RS
117
Zamyślił się.
- Sądząc z twojego zachowania w lesie...
- Wiem, wiem. Zachowywałam się jak kobieta szukająca
przygód i rozrywki. Zresztą, sam mi to wczoraj wypomniałeś.
- Trochę się broniłaś.
- Ale nie bardzo. Gdybym była nowoczesną kobieta, pewnie
kochałabym się z tobą już pierwszego dnia.
- Jeśli sobie przypominam, to ja zadbałem, aby sprawy nie
zaszły za daleko już pierwszego dnia.
Gretchen kiwnęła głową. Tak, Cliff się wycofał, a ona była
tym rozczarowana.
- Wiem - stwierdziła zduszonym głosem. - Nie chciałam
zdradzić ci imienia, żeby zupełnie odciąć się od swojej
wstydliwej, pruderyjnej osobowości. Pragnęłam cię, Cliff. Od
samego początku. To całkiem do mnie niepodobne, lecz
pragnęłam cię.
Aza spłynęła po jej policzku. Odwróciła się, zakłopotana.
Cliff, pogrążony w myślach, podrapał się po brodzie.
- No tak. Byłem drugim mężczyzną w twoim życiu i
pragnęłaś mnie.
- Wtedy cię pragnęłam - podkreśliła. - Byłam wtedy kimś
innym, Cliff.
- I miałaś mnie.
- Tak - szepnęła. - Mieliśmy siebie.
- Czy zawiodłem cię, Gretchen? - spytał łagodnie.
- Zawiodłeś?
- Nie masz doświadczenia. Może oczekiwałaś czegoś innego?
Może cię zawiodłem?
- Ależ nie, oczywiście, że nie. Tylko że... pojawiłeś się tutaj z
nadzieją na więcej... Cliff, nie należę do kobiet, które lekko
traktują te sprawy.
- Wcale tak cię nie oceniam. Muszę przyznać, że uznałem cię
za kobietę nieco bardziej... doświadczoną - starannie dobierał
słowa. - Ale nigdy nie sądziłem, że jesteś... łatwa.
RS
118
- Naprawdę?
- Zapewniam cię. - Pochylił się i spojrzał jej prosto w oczy. -
Gretchen, przeżyliśmy w lesie coś tak wspaniałego, że nie
mogłem pozwolić, aby to się skończyło. Dlatego przyjechałem
tu w ślad za tobą.
Potrząsnęła głową z powątpiewaniem.
- Taki mężczyzna jak ty, Cliff, ma z pewnością kobiet na
pęczki. Czemu tak się przywiązałeś do leśnych wspomnień? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl rafalstec.xlx.pl
Musiała jednak przyznać, że to do niego nie pasowało. Nie
przestąpiłby progu jej sypialni. Nie wykorzystałby chwilowej
słabości kobiety. Znalazł jedyne słuszne rozwiązanie: odszedł.
Zostawił ją w spokoju i wyjechał z New Haven.
Zerknęła na budzik, stojący na podlcdze. Po dziesiątej.
Przeciągnęła się i boso, w koszuli podeszła do drzwi
wejściowych, aby zabrać poranną gazetę. Ziewając, otworzyła
i... zamarła z wrażenia.
Na schodkach siedział Cliff i czytał wiadomości sportowe.
Część gazety odłożył na bok. Widocznie lekturę pozostałych
stron miał już za sobą. Podniósł wzrok.
- Dzień dobry, G.S.!
- O Boże - wykrzyknęła - co ty tu robisz?
Złożył gazetę i wstał. Wszedł do domu i natychmiast
skierował się do kuchni. Otworzył lodówkę.
- Umieram z głodu - obwieścił. - Dobrze, że już wstałaś. Co
się stało? Połknęłaś wieczorem końską dawkę aspiryny?
Przyznała w duchu, że aspiryna to dobry pomysł. Cliff,
ubrany w obcisłe dżinsy i białą koszulę, przeglądał zawartość
lodówki. Wyjął pomarańczę i obrał ją starannie nad koszem na
śmieci.
- Czyżbym cię zapraszała? Czy pozwoliłam ci wziąć
pomarańczę?
- Daj spokój, G.S. - powiedział z niesmakiem.
RS
115
- Daj spokój! Rozluznij się! Odpręż! Dzięki twoim dobrym
radom zmienię osobowość!
- W takim razie mogłabyś też zaparzyć kawę. Podzielił
pomarańczę na cząstki i podał jej jedną. Gretchen postanowiła
zachować spokój. Zmieniła filtr w ekspresie do kawy, nalała
wody do zbiornika. Z rękami założonymi na piersiach patrzyła
na Cliffa, jedzącego pomarańczę.
- Mam pewne plany na dziś, więc musisz iść.
- Jakie plany? - spytał z uśmiechem. - Prywatka w koszuli
nocnej?
Gretchen jak burza pognała do sypialni i włożyła szlafrok. Nie
zważała na upał. Chciała tylko zakryć się przed wzrokiem
nieproszonego gościa.
Tymczasem Cliff nasypał płatków kukurydzianych do dwóch
misek.
- Może wolisz omlet? Znam restaurację, do której mógłbyś
pójść na śniadanie - stwierdziła ironicznie.
- Wolę twoje towarzystwo - uciął dyskusję. Wlał mleko i
zaniósł miski do salonu. Podążyła za nim bez przekonania.
Usiedli na poduszkach i jedli w ciszy. Cliff postawił pustą miskę
na podłodze.
- Myślałem, że zaczniemy wszystko od początku, Gretchen.
- Co zaczniemy?
- Jedno z nas popełniło błąd. A może oboje. Pomóż mi to
rozstrzygnąć. Ja jestem winien?
Gretchen utkwiła wzrok w pejzażu za oknem.
- Nie. To ja jestem winna.
- Na czym polegał twój błąd?
- Pozwoliłam ci... Dałam... - Przełknęła ślinę i zebrała się na
odwagę. Spojrzała na Cliffa. - Nie wiem, jakie wyciągnąłeś
wnioski z mojego zachowania... Nie winię cię za błędne
mniemanie na temat mojej osoby, naprawdę, ale...
- Co to za pokrętna gadanina? - przerwał jej niecierpliwie. -
Nie umiesz mówić po ludzku?
RS
116
Odetchnęła głęboko i spróbowała ułożyć jedno pełne zdanie.
- Czy wszystkie kobiety w Nowym Jorku są zajęte? Wydawał
się zdziwiony jej pytaniem.
- Mnie nie interesują wszystkie kobiety Nowego Jorku.
Jestem zainteresowany wyłącznie tobą.
- Dlaczego? - zirytowała się Gretchen. Popatrzył na jej
szczerą twarz, błyszczące gniewnie
oczy, zaciśnięte usta. Odezwał się cicho, z powagą:
- Kobieta tak odważna i niezależna, że wyrusza sama w leśną
głuszę. Kobieta tak silna, że oburza się, kiedy proponuję
poniesienie jej bagażu. Kobieta, która pisuje wierszyki w
wiatach turystycznych. Gretchen, nigdy w życiu nie spotkałem
kogoś takiego. Dlaczego uparłaś się mnie odpychać?
Zamknęła oczy. Cliff chyba wiedział, co mówi. Jej poczucie
winy wcale jednak nie zniknęło. Pomyślał, że jest niezwykła,
kiedy się spotkali. A co ona pomyślała? Spostrzegła w nim
jedynie silnego samca, zaś w ich romansie - tylko stronę
fizyczne. Chciała znalezć swobodę i zapomnienie.
Jak mu wyjaśnić, kim jest naprawdę i jakie wyznaje zasady?
- Cliff, mężczyzna, z którym mieszkałam... - Westchnęła i
wbiła wzrok w podłogę. - On był pierwszym mężczyzną,
którego pokochałam.
Wzruszył ramionami.
- W porządku. Co dalej?
Znów westchnęła. Nie zrozumiał. Bo i jakże?
- Był pierwszym mężczyzną, z którym spałam - wyznała bez
ogródek. - Pierwszym. Ty byłeś drugim.
Oczy Cliffa pociemniały.
- %7łartujesz.
- Nie żartuję.
- Mamy koniec dwudziestego wieku, Gretchen - przypomniał.
- Jestem staroświecka. Tak mawiał Jack. Staroświecka i nie z
tej epoki. Wiem, że odniosłeś inne wrażenie na szlaku, ale
prawda wygląda właśnie tak.
RS
117
Zamyślił się.
- Sądząc z twojego zachowania w lesie...
- Wiem, wiem. Zachowywałam się jak kobieta szukająca
przygód i rozrywki. Zresztą, sam mi to wczoraj wypomniałeś.
- Trochę się broniłaś.
- Ale nie bardzo. Gdybym była nowoczesną kobieta, pewnie
kochałabym się z tobą już pierwszego dnia.
- Jeśli sobie przypominam, to ja zadbałem, aby sprawy nie
zaszły za daleko już pierwszego dnia.
Gretchen kiwnęła głową. Tak, Cliff się wycofał, a ona była
tym rozczarowana.
- Wiem - stwierdziła zduszonym głosem. - Nie chciałam
zdradzić ci imienia, żeby zupełnie odciąć się od swojej
wstydliwej, pruderyjnej osobowości. Pragnęłam cię, Cliff. Od
samego początku. To całkiem do mnie niepodobne, lecz
pragnęłam cię.
Aza spłynęła po jej policzku. Odwróciła się, zakłopotana.
Cliff, pogrążony w myślach, podrapał się po brodzie.
- No tak. Byłem drugim mężczyzną w twoim życiu i
pragnęłaś mnie.
- Wtedy cię pragnęłam - podkreśliła. - Byłam wtedy kimś
innym, Cliff.
- I miałaś mnie.
- Tak - szepnęła. - Mieliśmy siebie.
- Czy zawiodłem cię, Gretchen? - spytał łagodnie.
- Zawiodłeś?
- Nie masz doświadczenia. Może oczekiwałaś czegoś innego?
Może cię zawiodłem?
- Ależ nie, oczywiście, że nie. Tylko że... pojawiłeś się tutaj z
nadzieją na więcej... Cliff, nie należę do kobiet, które lekko
traktują te sprawy.
- Wcale tak cię nie oceniam. Muszę przyznać, że uznałem cię
za kobietę nieco bardziej... doświadczoną - starannie dobierał
słowa. - Ale nigdy nie sądziłem, że jesteś... łatwa.
RS
118
- Naprawdę?
- Zapewniam cię. - Pochylił się i spojrzał jej prosto w oczy. -
Gretchen, przeżyliśmy w lesie coś tak wspaniałego, że nie
mogłem pozwolić, aby to się skończyło. Dlatego przyjechałem
tu w ślad za tobą.
Potrząsnęła głową z powątpiewaniem.
- Taki mężczyzna jak ty, Cliff, ma z pewnością kobiet na
pęczki. Czemu tak się przywiązałeś do leśnych wspomnień? [ Pobierz całość w formacie PDF ]