[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Muszę podkreślić, \e i tak byłam tego pewna, zanim potwierdziła mi to \elazna,
niepodwa\alna logika, ale pomyślałam, \e się ucieszysz, i\ doszłam do tego wniosku równie\
i na twój sposób.
- Posłuchaj, Angie, jeśli zaraz mi nie powiesz, o co chodzi, to...
- Ale\ powiem ci, powiem. Chodzi o to, \e mnie kochasz.
Kompletnie zdetonowany, spojrzał na nią osłupiałym wzrokiem.
- Co takiego?
- Kochasz mnie. Właśnie to udowodniłeś.
- Ja to udowodniłem?
- Jak najbardziej. - Uśmiechnęła się do niego i zarzuciła mu ręce na szyję. -
Przyznałeś, \e zobaczyłeś mnie dziś w tym barze z Rawlingsem w sytuacji, którą mo\na na-
zwać dwuznaczną, i ani przez chwilę nie pomyślałeś, \e robię coś złego.
Oczy Owena znów się zachmurzyły.
- Nie zrobiłaś nic złego, jeśli chodzi o przekazywanie informacji, ale tak czy owak
zawiniłaś.
- Te\ coÅ›! Ciekawe czym.
- Impulsywnością, brakiem rozsądku i przewidywania konsekwencji. A przede
wszystkim wykazałaś irytującą tendencję do działania na własną rękę, bez porozumienia się z
mÄ™\em.
- Przecie\ cię nie było.
- Mogłaś poczekać, a\ wrócę! - podniósł głos Owen. W tym momencie do holu
wkroczył Derwin z bardzo zafrasowaną miną.
- Czy coś się stało?
- Nie - odpowiedziała Angie, uśmiechając się do niego promiennie.
- Nie - warknął Owen. - To nasza prywatna sprawa. Derwin pokiwał głową z ponurą
minÄ….
- Tak, rozumiem. Przepraszam. Mam nadzieję, \e udało ci się spotkanie na przystani,
Angie?
Spojrzała na niego i dostrzegła dziwny wyraz drapie\nego oczekiwania w jego
oczach. Szczęście, które przed chwilą ją przepełniało, gdzieś znikło.
- Tak, dziękuję.
- Skąd wiedziałeś o tym spotkaniu? - Owen odwrócił się do Derwina.
- Och, nie powiedziała ci? Byłem nad jeziorem, kiedy przypłynął ten chłopak, Dave, z
wiadomością do Angie, \e ktoś chce ją widzieć. Odprowadziłem ją nawet na przystań.
- Czy to prawda? - Owen nie poruszył się.
- Tak.
- Ale wracała ju\ chyba z tobą? Czy mo\e się mylę? - spytał Derwin, przyszpilając
Owena wzrokiem.
Owen uśmiechnął się zimno.
- Nie mylisz się - powiedział lekko. - Znalazłem ją w kawiarni z Jackiem Rawlingsem.
Mo\e o nim słyszałeś. Reprezentuje grupę inwestorów, którzy chcą nabyć pakiet akcji spółki
«Sutherland i Townsend».
- Rozumiem. - Derwin mierzył ich zwę\onymi oczami. - To raczej dziwne, nie
uwa\asz?
- Nie. - Owen ścisnął Angie za rękę. - Powiedziałbym raczej, \e nieetyczne. Rawlings
przesłał wiadomość, \e pracuje dla jej brata. Angie, naturalnie, chciała się przekonać, o co
chodzi. Ale szybko zdała sobie sprawę z podstępu. Próbował tylko wyciągnąć z niej jakieś
informacje. Odesłała go do wszystkich diabłów. Prawda, Angie?
- Oczywiście.
- I ty jej wierzysz? - warknÄ…Å‚ Derwin.
- Naturalnie. Jest moją \oną, dlaczego miałbym jej nie wierzyć?
Oczy Derwina zaczęły ciskać błyskawice.
- Jest z Townsendów, dlatego. Ale to jasne, \e jesteś zbyt zaślepiony, \eby dojrzeć to,
co masz przed nosem.
Wyszedł, nie mówiąc ju\ ani słowa. Angie poczuła, \e Owen zesztywniał, patrząc
posępnie za wujem.
- Owen?
- Chodzmy wreszcie z tego holu. - PociÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… do pracowni i zamknÄ…Å‚ drzwi.
- Nie wyciągaj zbyt pochopnych wniosków.
- To Derwin stoi za tym wszystkim. Jestem pewien. - Owen wbił wzrok w okno. - Jest
rozgoryczony, poniewa\ zawsze trzymano go z dala od zarządu naszych hoteli. Miał to za złe
od lat, a teraz jest na mnie wściekły, bo te\ mu nie dałem stanowiska.
- Przecie\ nie wiesz, \e to on.
- Wiem. - SkÄ…d?
- Widziałaś go parę minut temu. Myślał, \e się kłócimy, poniewa\ przyłapałem cię na
rozmowie z Rawlingsem.
- I właśnie o to się kłóciliśmy.
- Tak, ale z całkiem innego punktu widzenia, ni\ się Derwin spodziewał. Byłem na
ciebie zły, poniewa\ dałaś się oszukać Rawlingsowi. Ani przez chwilę nie myślałem, \e
wchodzisz z nim w jakieś układy. Ale Derwin najwyrazniej nie mógł się doczekać, \eby
usłyszeć, jak mówię, \e nas sprzedałaś. To on zaaran\ował to spotkanie, Angie.
- A inne incydenty? Fax, który mi podrzucono w naszą noc poślubną? Telefon
mówiący, \e się ze mną rozwiedziesz zaraz po sprzeda\y akcji?
- To wszystko jego sprawka. Angie rozło\yła ręce.
- Ale w jaki sposób? Przecie\ nie rusza się stąd od tygodni. A jak sam powiedziałeś,
powołanie spółki było objęte ścisłą tajemnicą. Nikt o niej nie wiedział oprócz ciebie, moich
rodziców i Harry'ego.
Oczy Owena spoczęły na komputerze stojącym na biurku.
- W naszych czasach nie trzeba mieć szpiegów w czyimś przedsiębiorstwie, \eby
wiedzieć, co się dzieje. Derwin mógł się nie ruszać stąd na krok. Popatrz - Owen nacisnął
parę klawiszy - wystarczy komputer i telefon. śe te\ o tym wcześniej nie pomyślałem. To
oczywista odpowiedz.
Angie wstała i obeszła biurko, patrząc na zapisy pojawiające się na ekranie.
- Dla wszelkiej pewności nie wprowadzałem informacji o spółce do komputera a\ do [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl