[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Skręcał na podjazd, kiedy wyszła z domu. Wysiadł, wściekły, że tak reaguje na jej widok. To nie jej uroda wprawiała go
zawsze w osłupienie. To aura, jaką roztaczała, jeśli można użyć takiego określenia, jej pewność siebie, błysk inteligencji w
oku, dojrzała mądrość w spojrzeniu. Byli tacy, którzy spisywali Olivię na straty jako zepsutą córeczkę Sedgwicka, ale Zach
zawsze wiedział, jaka jest naprawdę.
Nawet zakutana w płaszcz wyglądała piekielnie seksownie.
- W samą porę - stwierdził. - Wybierasz się do miasta?
Kiwnęła głową.
- Jest chłodniej, niż sądziłam. - Popatrzyła na samochód Zacha. - Ktoś cię odwiezie z powrotem do domu? Miałam
nadzieję, że będziemy mogli pomówić o pewnej ważnej sprawie.
Spojrzał na nią.
- To mój asystent. Powiem mu, żeby pojechał do pracowni. Możesz mnie tam podrzucić. Porozmawiamy po drodze.
- Okay. - Przyglądała się, jak podchodzi do samochodu i chwilę rozmawia z kierowcą, który zaraz ruszył w drogę.
- Wezwałaś ślusarza? - spytał Zach, zajmując miejsce dla pasażera.
Olivia zapięła pas.
- Przyszedł i poszedł. Czuję się już o wiele lepiej. Na tyle, na ile mogę, oczywiście, w tej sytuacji. - Przerwała. - Zach, chcę
o czymś porozmawiać. W związku z tym konkursem prawdziwego piękna.
Spojrzał na nią.
- O co chodzi?
Olivia wyjechała tyłem z podjazdu i ruszyła w stronę miasta.
- Była u mnie jakaś pani z urzędu miejskiego i pytała, czy nie zajęłabym się koordynacją konkursu, ponieważ poprzednia
prowadząca zawinęła się i wyjechała. Powiedziałam, że się jeszcze zastanowię. Moja odpowiedz zależy od ciebie.
- Chcesz się w to włączyć? - zapytał. Wyglądało to na niezłe zajęcie.
- Wiesz, znam ten konkurs na wylot, a Pearl, ta kobieta z urzędu, uważa, że fakt, iż byłam redaktorką w Glitzu , doda
prestiżu imprezie, a nawet ułatwi znalezienie sponsorów wśród tutejszych biznesmenów. Ale przede wszystkim chciałabym
to zrobić, żeby poznać Kaylę.
Pokiwał głową.
- Musielibyśmy jak najszybciej powiedzieć Kayli, że jesteś jej matką. Bez żadnych kłamstw. Tylko prawdę. Nie
chciałbym, żeby poznała cię jako organizatorkę konkursu, a potem dowiedziała się nagle, że jesteś jej zaginioną mamą.
Olivia zaczerwieniła się po uszy.
- Zgoda.
- Powiemy jej dziś wieczorem - stwierdził Zach. - Najlepiej na jej terenie. Możesz przyjechać na kolację? O siódmej na
przykład?
28
- Fantastycznie.
Nie miał pojęcia, jak zareaguje Kayla. Był tylko wdzięczny, że coś zmusiło go do tego kroku.
Olivia czuła na sobie spojrzenia bywalców gospody. Rozejrzała się. Rzeczywiście, przyglądano jej się z różnych stron.
Blueberry to małe miasteczko i w środku zimy nikt tu nie przyjeżdża. Nie rozpoznawała siedzących w gospodzie osób; w
Blueberry spędzała z siostrami tylko dwa tygodnie w roku, przy tym rzadko chodziły do miasta. Najczęściej siedziały w
domu albo na prywatnej plaży tuż obok.
Stanęła przy barze i poprosiła o kawę i duński ser na wynos.
- Pierwszy raz u nas? - spytała młoda, atrakcyjna kelnerka.
- Tylko z wizytą.
- O? U kogo?
- Co za wścibstwo! - przegoniła ją druga, starsza kelnerka. - Wybacz, kochanie - zwróciła się do Olivii, podając jej kawę i
ser.
- Nie szkodzi. - Olivia uśmiechnęła się w odpowiedzi.
Wychodząc, zobaczyła Marnie wysiadającą z jaskrawoczerwonego samochodu. Nie wyglądała na szczęśliwą. Na widok
Olivii natychmiast zmieniła minę.
- Olivio. - Głos brzmiał fałszywie przyjaznym tonem. - Jak spałaś tej nocy? Stanęłam pod twoim domem parę minut temu,
żeby sprawdzić, czy przetrwałaś noc, ale cię nie zastałam. Już wiem dlaczego. Zjemy razem śniadanie?
Olivia pokazała torbę z zakupami z knajpki.
- Chętnie, ale właśnie wzięłam coś na wynos i jestem umówiona. Następnym razem.
Marnie już się nie uśmiechała.
- Jasne. Następnym razem. %7łałuję bardzo. Z rozkoszą wymieniłabym uwagi o Zachu.
- Wymieniłabyś uwagi? - powtórzyła Olivia.
Marnie się roześmiała.
- Byłej i obecnej dziewczyny. Choć byliście wtedy nastolatkami i trwało to... ile? Parę tygodni? Wiem, że wasze letnie
szaleństwo z Zachem trudno porównywać z prawdziwym związkiem, ale myślę, że byłoby zabawnie o tym pogadać.
Letnie szaleństwo... Czy tak Zach przedstawił jej to, co ich łączyło? Czy lamie chce ją tylko rozdrażnić?
Och, na litość boską, pomyślała. Przecież nie mam żadnych praw do tego faceta. A gdybym była na miejscu Marnie, też
czułabym się zagrożona. Dawna miłość wraca do miasta - a Marnie nie znała nawet połowy prawdy - trudno się w takiej
sytuacji dziwić, że aktualna dziewczyna się niepokoi.
- No więc - ciągnęła Marnie - jeśli masz dziś wolne, możemy sobie zrobić babski wieczór. - Z prowokującą miną nachyliła
się ku Olivii. - Opowiem ci o ostatniej nocy. Kiedy wyszłam od ciebie, podjechałam do Zacha, żeby oddać mu T-shirt, który [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl rafalstec.xlx.pl
Skręcał na podjazd, kiedy wyszła z domu. Wysiadł, wściekły, że tak reaguje na jej widok. To nie jej uroda wprawiała go
zawsze w osłupienie. To aura, jaką roztaczała, jeśli można użyć takiego określenia, jej pewność siebie, błysk inteligencji w
oku, dojrzała mądrość w spojrzeniu. Byli tacy, którzy spisywali Olivię na straty jako zepsutą córeczkę Sedgwicka, ale Zach
zawsze wiedział, jaka jest naprawdę.
Nawet zakutana w płaszcz wyglądała piekielnie seksownie.
- W samą porę - stwierdził. - Wybierasz się do miasta?
Kiwnęła głową.
- Jest chłodniej, niż sądziłam. - Popatrzyła na samochód Zacha. - Ktoś cię odwiezie z powrotem do domu? Miałam
nadzieję, że będziemy mogli pomówić o pewnej ważnej sprawie.
Spojrzał na nią.
- To mój asystent. Powiem mu, żeby pojechał do pracowni. Możesz mnie tam podrzucić. Porozmawiamy po drodze.
- Okay. - Przyglądała się, jak podchodzi do samochodu i chwilę rozmawia z kierowcą, który zaraz ruszył w drogę.
- Wezwałaś ślusarza? - spytał Zach, zajmując miejsce dla pasażera.
Olivia zapięła pas.
- Przyszedł i poszedł. Czuję się już o wiele lepiej. Na tyle, na ile mogę, oczywiście, w tej sytuacji. - Przerwała. - Zach, chcę
o czymś porozmawiać. W związku z tym konkursem prawdziwego piękna.
Spojrzał na nią.
- O co chodzi?
Olivia wyjechała tyłem z podjazdu i ruszyła w stronę miasta.
- Była u mnie jakaś pani z urzędu miejskiego i pytała, czy nie zajęłabym się koordynacją konkursu, ponieważ poprzednia
prowadząca zawinęła się i wyjechała. Powiedziałam, że się jeszcze zastanowię. Moja odpowiedz zależy od ciebie.
- Chcesz się w to włączyć? - zapytał. Wyglądało to na niezłe zajęcie.
- Wiesz, znam ten konkurs na wylot, a Pearl, ta kobieta z urzędu, uważa, że fakt, iż byłam redaktorką w Glitzu , doda
prestiżu imprezie, a nawet ułatwi znalezienie sponsorów wśród tutejszych biznesmenów. Ale przede wszystkim chciałabym
to zrobić, żeby poznać Kaylę.
Pokiwał głową.
- Musielibyśmy jak najszybciej powiedzieć Kayli, że jesteś jej matką. Bez żadnych kłamstw. Tylko prawdę. Nie
chciałbym, żeby poznała cię jako organizatorkę konkursu, a potem dowiedziała się nagle, że jesteś jej zaginioną mamą.
Olivia zaczerwieniła się po uszy.
- Zgoda.
- Powiemy jej dziś wieczorem - stwierdził Zach. - Najlepiej na jej terenie. Możesz przyjechać na kolację? O siódmej na
przykład?
28
- Fantastycznie.
Nie miał pojęcia, jak zareaguje Kayla. Był tylko wdzięczny, że coś zmusiło go do tego kroku.
Olivia czuła na sobie spojrzenia bywalców gospody. Rozejrzała się. Rzeczywiście, przyglądano jej się z różnych stron.
Blueberry to małe miasteczko i w środku zimy nikt tu nie przyjeżdża. Nie rozpoznawała siedzących w gospodzie osób; w
Blueberry spędzała z siostrami tylko dwa tygodnie w roku, przy tym rzadko chodziły do miasta. Najczęściej siedziały w
domu albo na prywatnej plaży tuż obok.
Stanęła przy barze i poprosiła o kawę i duński ser na wynos.
- Pierwszy raz u nas? - spytała młoda, atrakcyjna kelnerka.
- Tylko z wizytą.
- O? U kogo?
- Co za wścibstwo! - przegoniła ją druga, starsza kelnerka. - Wybacz, kochanie - zwróciła się do Olivii, podając jej kawę i
ser.
- Nie szkodzi. - Olivia uśmiechnęła się w odpowiedzi.
Wychodząc, zobaczyła Marnie wysiadającą z jaskrawoczerwonego samochodu. Nie wyglądała na szczęśliwą. Na widok
Olivii natychmiast zmieniła minę.
- Olivio. - Głos brzmiał fałszywie przyjaznym tonem. - Jak spałaś tej nocy? Stanęłam pod twoim domem parę minut temu,
żeby sprawdzić, czy przetrwałaś noc, ale cię nie zastałam. Już wiem dlaczego. Zjemy razem śniadanie?
Olivia pokazała torbę z zakupami z knajpki.
- Chętnie, ale właśnie wzięłam coś na wynos i jestem umówiona. Następnym razem.
Marnie już się nie uśmiechała.
- Jasne. Następnym razem. %7łałuję bardzo. Z rozkoszą wymieniłabym uwagi o Zachu.
- Wymieniłabyś uwagi? - powtórzyła Olivia.
Marnie się roześmiała.
- Byłej i obecnej dziewczyny. Choć byliście wtedy nastolatkami i trwało to... ile? Parę tygodni? Wiem, że wasze letnie
szaleństwo z Zachem trudno porównywać z prawdziwym związkiem, ale myślę, że byłoby zabawnie o tym pogadać.
Letnie szaleństwo... Czy tak Zach przedstawił jej to, co ich łączyło? Czy lamie chce ją tylko rozdrażnić?
Och, na litość boską, pomyślała. Przecież nie mam żadnych praw do tego faceta. A gdybym była na miejscu Marnie, też
czułabym się zagrożona. Dawna miłość wraca do miasta - a Marnie nie znała nawet połowy prawdy - trudno się w takiej
sytuacji dziwić, że aktualna dziewczyna się niepokoi.
- No więc - ciągnęła Marnie - jeśli masz dziś wolne, możemy sobie zrobić babski wieczór. - Z prowokującą miną nachyliła
się ku Olivii. - Opowiem ci o ostatniej nocy. Kiedy wyszłam od ciebie, podjechałam do Zacha, żeby oddać mu T-shirt, który [ Pobierz całość w formacie PDF ]