[ Pobierz całość w formacie PDF ]

liczyć na nikogo i na nic. W czasie kilku godzin wędrówki wielokrotnie jeszcze
odczuwał niesprawność prawej nogi, ale starał się tego nie okazywać. Nie wolno
mu było dopuścić do interwencji lekarza, a tym bardziej  do rentgenowskiego
prześwietlenia uszkodzonej nogi. Zdjęcie rentgenowskie zdradziłoby go od razu,
Roastron IV wiedział, kiedy i przed kim jedynie wolno mu ujawnić swą tożsa-
mość. Utykał więc w sposób jak najmniej widoczny i robił dobrą minę, gdy to-
warzysz patrzył na niego. Zdawał sobie sprawę, że wspinaczka nie potrwa długo,
i ocenił, że starczy mu energii, by wytrwać do końca. . .
Teraz, gdy znalazł się na powrót w astrolocie, postanowił potajemnie doko-
nać tu kilku usprawnień, które w przyszłości pozwoliłyby mu łatwiej wykonywać
powierzone zadania. Wybrał ze schowka narzędzia, schował do torby zwój cien-
kiego przewodu i ruszył w kierunku sektora mieszczącego urządzenia łączności
zewnętrznej.
Dość dokładne badania środowiska planety Kappa przeprowadzone po wy-
padkach geologów nie wykazały obecności żadnych czynników podejrzanych
o spowodowanie tajemniczej  śpiączki . Trudno powiedzieć, czy było to skut-
kiem zarządzonych przez Kamila środków ostrożności, jednak nikomu już nie
przytrafiła się na planecie żadna niebezpieczna przygoda. Orbitę Kappy opuścił
astrolot z pełnym kompletem pasażerów, choć dwóch spośród nich żyło  jak
wyraził się lekarz Bunn  tylko teoretycznie. Ofiary śpiączki odłożono do prze-
trwalników z nadzieją przywrócenia ich wkrótce do normalnego stanu, choć nikt
nie potrafił na razie zaproponować jakiegokolwiek na to sposobu.
Osoby, których świadoma obecność w czasie lotu była zbędna, także powróci-
ły do przetrwalników. Pełniąca służbę załoga podróżna miała przed sobą jeszcze
22
niecałe trzy miesiące pracy, po których nastąpi wymiana obsady. Przed startem
w dalszą drogę Kamil zarządził dokładny przegląd zewnętrzny astrolotu, kazał
przetestować wszystkie urządzenia nawigacyjne i układy zabezpieczeń i dopiero
po odebraniu szczegółowych meldunków od specjalistów wydał rozkaz startu.
Wyruszając z układu Tamiry, astrolot wkraczał w zupełnie dziewiczy obszar
Kosmosu: wiedza o przestrzeni rozciągającej się dalej, w kierunku celu podróży,
była znikoma i pochodziła głównie z obserwacji radioastronomicznych. Poza Ta-
mirę nie dotarły praktycznie żadne próbniki z Ziemi. Te dwa, które wysłano przed
startem wyprawy do Hares, nie przekazały informacji i nie powróciły do Układu
Słonecznego.
Dlatego właśnie, ze względu na brak danych o właściwościach próżni rozcią-
gającej się przed astrolotem, Kamil polecił tak starannie i dokładnie przygoto-
wać statek do dalszej drogi. Wypadki geologów uświadomiły mu po raz pierwszy
bezsilność człowieka wobec nieznanych niebezpieczeństw, choć dotychczas za-
patrywał się dość sceptycznie na możliwość niezwykłych wydarzeń na martwych
planetach, a tym bardziej w próżni.
Zamknął dziennik pokładowy, w którym lakonicznie odnotował przebieg
ostatnich wydarzeń na Kappie, i wydobył z kieszeni bluzy swój prywatny no-
tatnik. Posługiwał się nim dla notowania spostrzeżeń i własnych przemyśleń, do-
tyczących codziennych, drobnych zdarzeń, tego wszystkiego, co nie musiało zna-
lezć się w oficjalnych dokumentach wyprawy, a mogło przydać się osobiście Ka-
milowi w związku z funkcjami, jakie pełnił w astrolocie.
Były więc tam próby oceny poszczególnych członków załogi, ich cechy cha-
rakteru, szkice powiązań osobistych, upodobania i antypatie wzajemne. Były też
zupełnie prywatne sądy i spostrzeżenia Kamila, nie zawsze trafne. Uważał on jed-
nak, że z ołówkiem w ręce lepiej mu się wnioskuje, i zawsze wolał notować swoje
myśli niż nagrywać w formie dzwięku.
Teraz właśnie, otworzywszy notatnik na nowej stronie, usiłował uporządko-
wać i zarejestrować wszystko, co wiadomo było w sprawie okoliczności towa-
rzyszących przypadkom tajemniczej  śpiączki . Wobec załogi Kamil starał się  [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl