[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Amanda nigdy nie powiedziała Richardowi, co zobaczyła tego dnia, choć wiedziała z
gorzkich wygłaszanych przezeń uwag, że obwiniał ojca o czyny matki, miał żal, że hrabia
poświęcał wszystkie siły królowi i państwu, zaniedbując samotną, uroczą żonę. Amanda
jednak znała prawdę, gdyż ujrzała w ślicznej, zalanej słońcem twarzy matki głód. Wstydliwy,
nienasycony głód.
Ciemność zapadła dziś wcześniej, mgła zdusiła ostatnie przebłyski dnia. Pokojówka
Emily przyszła zaciągnąć zasłony i dołożyć brykietów do ognia, ale Amanda odesłała ją.
Otrząsnęła się z dawnych wspomnień i podkręciła płomień lampy naftowej,
pogrążając buduar w słodkawym zapachu, i zasunęła ciężkie brokatowe zasłony, by nie
wpuszczać zimna przed wąskie okno wychodzące na plac.
Podeszła do biurka i stanęła nieruchomo, nasłuchując. Ale w domu panowała cisza. Po
chwili Amanda otworzyła ukrytą szufladę i wyciągnęła pojedynczą pergaminową kartę.
Czytała ją już ze sto razy, ale teraz znowu przebiegła wzrokiem rzędy pisma. Coś,
czego nie potrafiła nazwać, ciągnęło ją do tego dawno zapomnianego grzechu, opisanego
własną dłonią Sophii Hendon.
Amanda nie mogła dociec, co skłoniło matkę do skreślenia tak prostych,
bezpośrednich zdań, a potem do złożenia przysięgi w obecności świadków. Nie wiedziała
również, jakim cudem ta dziwka, Rachel York, weszła w posiadanie tak niezwykłego
dokumentu, ani do jakich celów miał posłużyć. Jednak nie miała wątpliwości, że przeszedł
przez ręce aktorki.
Jej krew wciąż plamiła róg pergaminu.
Stangret Ned pierwszy ujawnił prawdę o wtorkowej nocy - a przynajmniej to, o czym
wiedział. Trzeba było nieco czasu - i kilku starannie ujętych w słowa grózb - ale w końcu
Amanda wydusiła z niego intrygującą opowieść, jak to jego hrabiowska mość w drodze do
Westminsteru natknął się na panicza Bayarda, nieprzytomnego z przepicia, na chodniku przed
klubem Cribba. Oczywiście, zabrali chłopca do powozu. Tyle, że nie przywiezli go prosto do
domu. Na rozkaz pana hrabiego stangret pojechał na Great Peter Street, w Westminsterze,
gdzie pan hrabia zostawił chłopca pod opieką służącego.
Oczywiście, krytyka pańskich poczynań nie leży w gestii służącego, ale stangret Ned
przyznał, że był zmartwiony, widząc jak pan znika samotnie w cuchnącej mgle. A jego
najgorsze obawy spełniły się, gdy jakieś pół godziny pózniej hrabia Wilcox został napadnięty
przez złodziei. Wrócił do powozu, utykając, w płaszczu zbryzganym krwią napastników,
wciąż kapiącą z ostrza laski, którym odparł atak. Dał stangretowi Nedowi wyrazny rozkaz, by
pod żadnym pozorem nie niepokoić jaśnie pani wypadkiem, w obawie o jej nerwy. Tę samą
strategię zastosował, by zamknąć usta swojemu służącemu, Downingowi.
Bayard przespał, nieprzytomny, wszystkie te wydarzenia. Ale Amandę zdumiała
reakcja obu służących, którzy z pewnością wiedzieli, że ich pani jest odporna na wstrząsy
nerwowe trapiące tak wiele szlachetnie urodzonych dam. Zastanawiała się także, jak mogli
nadal bezkrytycznie wierzyć w opowieść hrabiego, gdy krwawe szczegóły wtorkowej tragedii
przedostały się do publicznej wiadomości. Ale, ostatecznie, może ani stangret Ned, ani też
Downing nie zauważyli, jak twarz jego hrabiowskiej mości tężeje z podniecenia na widok
chłostanej publicznie prostytutki. Mogli nie wiedzieć o długiej liście pokojówek, które
krzywdził latami, albo o tej, którą poranił, gdy próbowała mu odmówić. Amanda jednak
wiedziała, przemyślała sprawę i w końcu odgadła prawdę.
Zwinęła pergamin i starannie odłożyła na miejsce. Zastanawiała się, co pomyślał
Wilcox, gdy odkrył zniknięcie dokumentu. Amanda znalazła go przypadkiem, gdy szukała
czegoś - czegokolwiek - co mogłoby potwierdzić prawdę, którą w głębi serca znała. Inne
papiery, znalezione razem z oświadczeniem - listy miłosne hrabiego Fredericka do kogoś
nazwiskiem Wesley, i ciekawe świadectwo urodzenia członka rodziny królewskiej - zostawiła
tam, gdzie leżały, bo nie miały dla niej znaczenia. Ale wyznanie matki Amanda zabrała bez [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl rafalstec.xlx.pl
Amanda nigdy nie powiedziała Richardowi, co zobaczyła tego dnia, choć wiedziała z
gorzkich wygłaszanych przezeń uwag, że obwiniał ojca o czyny matki, miał żal, że hrabia
poświęcał wszystkie siły królowi i państwu, zaniedbując samotną, uroczą żonę. Amanda
jednak znała prawdę, gdyż ujrzała w ślicznej, zalanej słońcem twarzy matki głód. Wstydliwy,
nienasycony głód.
Ciemność zapadła dziś wcześniej, mgła zdusiła ostatnie przebłyski dnia. Pokojówka
Emily przyszła zaciągnąć zasłony i dołożyć brykietów do ognia, ale Amanda odesłała ją.
Otrząsnęła się z dawnych wspomnień i podkręciła płomień lampy naftowej,
pogrążając buduar w słodkawym zapachu, i zasunęła ciężkie brokatowe zasłony, by nie
wpuszczać zimna przed wąskie okno wychodzące na plac.
Podeszła do biurka i stanęła nieruchomo, nasłuchując. Ale w domu panowała cisza. Po
chwili Amanda otworzyła ukrytą szufladę i wyciągnęła pojedynczą pergaminową kartę.
Czytała ją już ze sto razy, ale teraz znowu przebiegła wzrokiem rzędy pisma. Coś,
czego nie potrafiła nazwać, ciągnęło ją do tego dawno zapomnianego grzechu, opisanego
własną dłonią Sophii Hendon.
Amanda nie mogła dociec, co skłoniło matkę do skreślenia tak prostych,
bezpośrednich zdań, a potem do złożenia przysięgi w obecności świadków. Nie wiedziała
również, jakim cudem ta dziwka, Rachel York, weszła w posiadanie tak niezwykłego
dokumentu, ani do jakich celów miał posłużyć. Jednak nie miała wątpliwości, że przeszedł
przez ręce aktorki.
Jej krew wciąż plamiła róg pergaminu.
Stangret Ned pierwszy ujawnił prawdę o wtorkowej nocy - a przynajmniej to, o czym
wiedział. Trzeba było nieco czasu - i kilku starannie ujętych w słowa grózb - ale w końcu
Amanda wydusiła z niego intrygującą opowieść, jak to jego hrabiowska mość w drodze do
Westminsteru natknął się na panicza Bayarda, nieprzytomnego z przepicia, na chodniku przed
klubem Cribba. Oczywiście, zabrali chłopca do powozu. Tyle, że nie przywiezli go prosto do
domu. Na rozkaz pana hrabiego stangret pojechał na Great Peter Street, w Westminsterze,
gdzie pan hrabia zostawił chłopca pod opieką służącego.
Oczywiście, krytyka pańskich poczynań nie leży w gestii służącego, ale stangret Ned
przyznał, że był zmartwiony, widząc jak pan znika samotnie w cuchnącej mgle. A jego
najgorsze obawy spełniły się, gdy jakieś pół godziny pózniej hrabia Wilcox został napadnięty
przez złodziei. Wrócił do powozu, utykając, w płaszczu zbryzganym krwią napastników,
wciąż kapiącą z ostrza laski, którym odparł atak. Dał stangretowi Nedowi wyrazny rozkaz, by
pod żadnym pozorem nie niepokoić jaśnie pani wypadkiem, w obawie o jej nerwy. Tę samą
strategię zastosował, by zamknąć usta swojemu służącemu, Downingowi.
Bayard przespał, nieprzytomny, wszystkie te wydarzenia. Ale Amandę zdumiała
reakcja obu służących, którzy z pewnością wiedzieli, że ich pani jest odporna na wstrząsy
nerwowe trapiące tak wiele szlachetnie urodzonych dam. Zastanawiała się także, jak mogli
nadal bezkrytycznie wierzyć w opowieść hrabiego, gdy krwawe szczegóły wtorkowej tragedii
przedostały się do publicznej wiadomości. Ale, ostatecznie, może ani stangret Ned, ani też
Downing nie zauważyli, jak twarz jego hrabiowskiej mości tężeje z podniecenia na widok
chłostanej publicznie prostytutki. Mogli nie wiedzieć o długiej liście pokojówek, które
krzywdził latami, albo o tej, którą poranił, gdy próbowała mu odmówić. Amanda jednak
wiedziała, przemyślała sprawę i w końcu odgadła prawdę.
Zwinęła pergamin i starannie odłożyła na miejsce. Zastanawiała się, co pomyślał
Wilcox, gdy odkrył zniknięcie dokumentu. Amanda znalazła go przypadkiem, gdy szukała
czegoś - czegokolwiek - co mogłoby potwierdzić prawdę, którą w głębi serca znała. Inne
papiery, znalezione razem z oświadczeniem - listy miłosne hrabiego Fredericka do kogoś
nazwiskiem Wesley, i ciekawe świadectwo urodzenia członka rodziny królewskiej - zostawiła
tam, gdzie leżały, bo nie miały dla niej znaczenia. Ale wyznanie matki Amanda zabrała bez [ Pobierz całość w formacie PDF ]