[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chronią plemię Mago-go przed żandarmami marszałka Numy i komandosami
dusklandzkich rasistów. Duchy te wstępują w ciało ludzkie a także niektórych
zwierząt i ptaków. Nikt im nie potrafi się oprzeć, ale szczególnie grozne są dla
białych. Człowieka ogarnia śmiertelny strach, wszystko się wokół zmienia, pojawiają
się przerażające zjawy. Każdy człowiek czy zwierzę ucieka z tego świata demonów, a
już o prowadzeniu samolotu czy śmigłowca w ogóle nie ma mowy, bo duchy nie tylko
mamią zmysły, ale także zmieniają wskazania przyrządów pokładowych.
Halucynacje, to jasne stwierdza Toszi. Ale damy sobie z tym radę. Przelecimy
niebezpieczny obszar z pomocą pilota automatycznego, a w razie gdyby ktoś z nas
dostał szału mamy rozpylacz z gazem obezwładniającym.
Nie wiem, szefie, czy to się uda. Patryk jest nadal zatroskany. Słyszałem, że
byli tacy co próbowali z auto-pilotem i też zginęli.
Kto ci to mówił?
Koledzy z bazy transportowej.
Mogły to być celowo rozpuszczane plotki. Trzeba spróbować, nie mamy innego
wyjścia. W razie ostrzejszych objawów zawrócimy. A może uda się przeskoczyć
górą, na dużej wysokości? Jaki jest pułap tej maszyny?
Mówiono, że tego nie da się przeskoczyć, że to się jakoś zamyka od góry&
Panno Radej! słyszę za sobą głos Ellen. W pierwszej chwili zupełnie nie
uświadamiam sobie, że zostałam zdekonspirowana, tak bez reszty opanowała mnie
obawa, że coś złego dzieje się z Martinem. Ale stan Martina nie uległ zmianie. To
Quinta chce ze mną porozmawiać, a ściślej prosi abym skłoniła Persa do
rozważenia z nim pewnych nowych aspektów sytuacji .
Toszi nadspodziewanie bez oporów przyjmuje ofertę rozmowy, jakby nawet czekał
na nią.
Zdaje się doktorek zaczyna się bać i gotów jest puścić farbę& komentuje
wiadomość i przysiada się do Quinty. No, o co chodzi doktorze? pyta bynajmniej
nie zaczepnym tonem.
Słyszałem waszą rozmowę z pilotem rozpoczyna Quinta. Mam niestety
bardzo dobry słuch. To cecha ślepców. Otóż chce pan przebić się przez Vortex P
(pierwszy raz słyszę ten termin) z pomocą autopilota. Nie radzę, gdyż istnieją
dowody, że na tym obszarze występują nie tylko zaburzenia psychiczne, ale i silne,
choć krótkotrwałe zakłócenia w funkcjonowaniu układów elektronicznych. Co
prawda, autopilotem kieruje urządzenie mechaniczne żyroskopy, ale przecież układ
sterowania oparty jest na przekaznikach elektronicznych.
Jaki mam dowód, że pan nie blefuje?
Proszę lecieć skrajem strefy i obserwować przyrządy. Ale to nie wszystko.
Domyślam się na jakiej zasadzie działa zapalnik pańskiej bomby. Jest ona dobrze
zabezpieczona przed
23
obcą niepożądaną ingerencją, przypadkowymi sygnałami, czy zakłóceniami. Inaczej
jest z nadajnikiem: do realizacji programu wystarczy, aby pan zdjął palec z przycisku.
Przy przekroczeniu pierścienia mogę wyłączyć nadajnik zgadza się Toszi. O
tym sam pomyślałem.
To nie wystarczy podejmuje Quinta, tonem egzaminatora, ale Toszi pozostaje
nadal niewzruszenie spokojny. Już na skraju strefy mogą wystąpić zmiany w
działaniu układu elektronicznego. Czy jest pan pewny, że nie może nastąpić
niezamierzone wysłanie sygnału odpalenia ładunku? Bardzo niewiele wiemy jeszcze
o składowych fizycznych Vortexu P! Chyba się rozumiemy? I jeszcze jedno: jeśli
zdecydujecie się jednak forsować strefę, niech pan zbierze wszelką broń, łącznie z
pańskim nadajnikiem, i to wszystko gdzieś zamknie, a jeszcze lepiej rozmontuje. I nie
ufa nawet sobie. Były już wypadki strzelania w stanie obłędu do własnych kolegów&
A nas może pan kazać związać.
Nie widzi drogi, ale rzadko błądzi przypominają mi się słowa tajemniczego
człowieka spotkanego w Bramie Izarskiej. Czyżby odnosiły się one do doktora
Quinty? A może ci dwaj ludzie działają wspólnie dla IAT lub jakiejś innej tajnej
instytucji? Może znali nasze plany i z góry wiedzieli obaj jak potoczą się wydarzenia?
Quinta zna przecież moje nazwisko& Ale czy to możliwe, aby reżyseria zdarzeń
sięgała aż tak daleko? Poczynam żałować, że nie spytałam dotąd Persa , czy zna
faceta o nazwisku Oriento i nie opowiedziałam mu o dziwnej rozmowie w przededniu
odlotu do Casablanki. Ale tempo wydarzeń było tak szybkie, tak mało było chwil na
rozmowę w cztery oczy, że zapomniałam zupełnie o tym, bądz co bądz
marginesowym incydencie.
Tymczasem Toszi, nie odpowiadając na sugestie Quinty, wstaje z fotela i wraca na
miejsce obok pilota, zasuwając drzwi do przedziału pasażerskiego. Przez szybę
widzę, że naradza się z Vittorio, a potem wyjaśnia coś na mapie Patrykowi.
Helikopter zmienia nieco kurs.
Quinta jest niespokojny i szuka ręki Ellen.
Miejmy nadzieję, że wyłączył nadajnik& mówi cicho.
Co by pan zrobił na naszym miejscu? pytam może trochę naiwnie. Przecież
jedyne miejsce gdzie Barley może być bezpieczny to Kotlina Timu&
Tak pani sądzi? zawiesza głos. Powiem pani, co bym zrobił na waszym miejscu.
Chociaż wątpię abyście z tego skorzystali, gdyż macie prawo podejrzewać, że chcę
was wyprowadzić w pole podejmuje po chwili. Istnieje możliwość przedostania się
na teren opanowany przez partyzantów Magogo od strony Dusklandu. Tam również
występują zaburzenia psychiczne, halucynacje i lęk. Ale o nieco mniejszym nasileniu
niż od strony południowej. Tędy próbował przejść doktor Barley. To chyba wiecie?
Wiem. I tam go aresztowano!
Pani jest w błędzie. Aresztowano go w hotelu w Inuto, już po powrocie z
Dusklandu. Otóż na waszym miejscu próbowałbym o zmroku przelecieć granicę i [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl rafalstec.xlx.pl
chronią plemię Mago-go przed żandarmami marszałka Numy i komandosami
dusklandzkich rasistów. Duchy te wstępują w ciało ludzkie a także niektórych
zwierząt i ptaków. Nikt im nie potrafi się oprzeć, ale szczególnie grozne są dla
białych. Człowieka ogarnia śmiertelny strach, wszystko się wokół zmienia, pojawiają
się przerażające zjawy. Każdy człowiek czy zwierzę ucieka z tego świata demonów, a
już o prowadzeniu samolotu czy śmigłowca w ogóle nie ma mowy, bo duchy nie tylko
mamią zmysły, ale także zmieniają wskazania przyrządów pokładowych.
Halucynacje, to jasne stwierdza Toszi. Ale damy sobie z tym radę. Przelecimy
niebezpieczny obszar z pomocą pilota automatycznego, a w razie gdyby ktoś z nas
dostał szału mamy rozpylacz z gazem obezwładniającym.
Nie wiem, szefie, czy to się uda. Patryk jest nadal zatroskany. Słyszałem, że
byli tacy co próbowali z auto-pilotem i też zginęli.
Kto ci to mówił?
Koledzy z bazy transportowej.
Mogły to być celowo rozpuszczane plotki. Trzeba spróbować, nie mamy innego
wyjścia. W razie ostrzejszych objawów zawrócimy. A może uda się przeskoczyć
górą, na dużej wysokości? Jaki jest pułap tej maszyny?
Mówiono, że tego nie da się przeskoczyć, że to się jakoś zamyka od góry&
Panno Radej! słyszę za sobą głos Ellen. W pierwszej chwili zupełnie nie
uświadamiam sobie, że zostałam zdekonspirowana, tak bez reszty opanowała mnie
obawa, że coś złego dzieje się z Martinem. Ale stan Martina nie uległ zmianie. To
Quinta chce ze mną porozmawiać, a ściślej prosi abym skłoniła Persa do
rozważenia z nim pewnych nowych aspektów sytuacji .
Toszi nadspodziewanie bez oporów przyjmuje ofertę rozmowy, jakby nawet czekał
na nią.
Zdaje się doktorek zaczyna się bać i gotów jest puścić farbę& komentuje
wiadomość i przysiada się do Quinty. No, o co chodzi doktorze? pyta bynajmniej
nie zaczepnym tonem.
Słyszałem waszą rozmowę z pilotem rozpoczyna Quinta. Mam niestety
bardzo dobry słuch. To cecha ślepców. Otóż chce pan przebić się przez Vortex P
(pierwszy raz słyszę ten termin) z pomocą autopilota. Nie radzę, gdyż istnieją
dowody, że na tym obszarze występują nie tylko zaburzenia psychiczne, ale i silne,
choć krótkotrwałe zakłócenia w funkcjonowaniu układów elektronicznych. Co
prawda, autopilotem kieruje urządzenie mechaniczne żyroskopy, ale przecież układ
sterowania oparty jest na przekaznikach elektronicznych.
Jaki mam dowód, że pan nie blefuje?
Proszę lecieć skrajem strefy i obserwować przyrządy. Ale to nie wszystko.
Domyślam się na jakiej zasadzie działa zapalnik pańskiej bomby. Jest ona dobrze
zabezpieczona przed
23
obcą niepożądaną ingerencją, przypadkowymi sygnałami, czy zakłóceniami. Inaczej
jest z nadajnikiem: do realizacji programu wystarczy, aby pan zdjął palec z przycisku.
Przy przekroczeniu pierścienia mogę wyłączyć nadajnik zgadza się Toszi. O
tym sam pomyślałem.
To nie wystarczy podejmuje Quinta, tonem egzaminatora, ale Toszi pozostaje
nadal niewzruszenie spokojny. Już na skraju strefy mogą wystąpić zmiany w
działaniu układu elektronicznego. Czy jest pan pewny, że nie może nastąpić
niezamierzone wysłanie sygnału odpalenia ładunku? Bardzo niewiele wiemy jeszcze
o składowych fizycznych Vortexu P! Chyba się rozumiemy? I jeszcze jedno: jeśli
zdecydujecie się jednak forsować strefę, niech pan zbierze wszelką broń, łącznie z
pańskim nadajnikiem, i to wszystko gdzieś zamknie, a jeszcze lepiej rozmontuje. I nie
ufa nawet sobie. Były już wypadki strzelania w stanie obłędu do własnych kolegów&
A nas może pan kazać związać.
Nie widzi drogi, ale rzadko błądzi przypominają mi się słowa tajemniczego
człowieka spotkanego w Bramie Izarskiej. Czyżby odnosiły się one do doktora
Quinty? A może ci dwaj ludzie działają wspólnie dla IAT lub jakiejś innej tajnej
instytucji? Może znali nasze plany i z góry wiedzieli obaj jak potoczą się wydarzenia?
Quinta zna przecież moje nazwisko& Ale czy to możliwe, aby reżyseria zdarzeń
sięgała aż tak daleko? Poczynam żałować, że nie spytałam dotąd Persa , czy zna
faceta o nazwisku Oriento i nie opowiedziałam mu o dziwnej rozmowie w przededniu
odlotu do Casablanki. Ale tempo wydarzeń było tak szybkie, tak mało było chwil na
rozmowę w cztery oczy, że zapomniałam zupełnie o tym, bądz co bądz
marginesowym incydencie.
Tymczasem Toszi, nie odpowiadając na sugestie Quinty, wstaje z fotela i wraca na
miejsce obok pilota, zasuwając drzwi do przedziału pasażerskiego. Przez szybę
widzę, że naradza się z Vittorio, a potem wyjaśnia coś na mapie Patrykowi.
Helikopter zmienia nieco kurs.
Quinta jest niespokojny i szuka ręki Ellen.
Miejmy nadzieję, że wyłączył nadajnik& mówi cicho.
Co by pan zrobił na naszym miejscu? pytam może trochę naiwnie. Przecież
jedyne miejsce gdzie Barley może być bezpieczny to Kotlina Timu&
Tak pani sądzi? zawiesza głos. Powiem pani, co bym zrobił na waszym miejscu.
Chociaż wątpię abyście z tego skorzystali, gdyż macie prawo podejrzewać, że chcę
was wyprowadzić w pole podejmuje po chwili. Istnieje możliwość przedostania się
na teren opanowany przez partyzantów Magogo od strony Dusklandu. Tam również
występują zaburzenia psychiczne, halucynacje i lęk. Ale o nieco mniejszym nasileniu
niż od strony południowej. Tędy próbował przejść doktor Barley. To chyba wiecie?
Wiem. I tam go aresztowano!
Pani jest w błędzie. Aresztowano go w hotelu w Inuto, już po powrocie z
Dusklandu. Otóż na waszym miejscu próbowałbym o zmroku przelecieć granicę i [ Pobierz całość w formacie PDF ]