[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Worthowi omal nie udałosię jej wytropić, przez kilka kolej-
nych sypiała, gdzie popadło... Kiedy usłyszała o tymDani,
natychmiast ściągnęła ją dosiebie.
- Zamieszkasz ze mną i wrócisz na uczelnię - powiedzia-
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
135
ła cicho, ale tonem nie znoszącym sprzeciwu. - Musisz prze-
cież chodzić na zajęcia.
- Najpierwpowinnamznalezć pracę.
- Masz już pracę. Jesteś terazmoją asystentką. Obserwuję
cię odpewnegoczasu i widzę, że znakomicie porozumiewasz
się z ludzmi, szczególnie z naszymi dzieciakami. Jesteś mi
potrzebna, Rocky. Nierobię tegoz grzeczności.
Gdyby nie jej złamane serce, Rockyprzyjęłabytę propo-
zycję z radością.
Jej nowa szefowa nie była zgorzkniała, mimo %7łe też nie
miała łatwego życia. Rocky podejrzewała, że ukrywa jakąś
tajemnicę.
- Nie ma żadnej tajemnicy- odparła Dani. - Wiara i upór
nie pozwalają mi się poddać, nawet gdy sprawy wyglądają
beznadziejnie. Wierz mi, bywałamw takich sytuacjach, że
jedyna droga wyjścia prowadziła wgórę.
Rocky nie mogła sobie tego wyobrazić. Nie wprzypadku
Dani.
- Czykiedykolwiekbył wtwoim życiuktoś...?
- Szczególny?
Lekko zawstydzona swym wścibstwem Rocky skinęła
głową.
- Połowachłopakówzeschroniskasię wtobiekocha.
- Połowa chłopakówze schroniska nadal potrzebuje ma-
musi - odparła z suchymuśmiechemDani. - Dobrze, niech
ci będzie, szczerość za szczerość. Ten, któryprzyciągnie mój
wzrok, będziemusiał być kimś naprawdę wyjątkowym, aoba-
wiamsię, że niewielujest takichna tym świecie.
- Agdybymci powiedziała, że jest ktoś, kto bardzochce
cię poznać? Taki dyskretnywielbiciel?
- Odparłabym, żeodłożę terazrobótkę dopudła i uprażę
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
136
trochę kukurydzy. Potem pokażę ci moją kartotekę. Innymi
słowy, jednozłamane sercewtymdomu wystarczy.
Dani okazała się nadzwyczajną przyjaciółką Rocky. Po-
mogła znieść jakoś ból poutracieWortha. Dała jej takżesiłę,
byprzyznać, żetozrozumiałe, iż poczuła się zraniona, dowie-
dziawszysię, że Worth przestał jej szukać.
Mijałymiesiącei jej złość na niegoprzemieniła się wsmu-
tek. Jak mogła tęsknić za kimś, kto tak bardzo ją zranił?
Odpowiedzi nie było.
Brakowało jej jego wyczucia w sprawach finansowych,
kiedywbudynku, wktórymmieszkała Dani, pojawił się po-
średniki namawiał ją na sprzedaż mieszkania. Brakowałojej
jegowykładów, cierpliwości, mądrości.
Tęskniła też za seksem. Nocami śniła, żeWorthprzychodzi
doniej, rozbiera ją i obsypujejej ciałopocałunkami, jakrobił
to, kiedy wracając pózno z jakiegoś spotkania, zastawał ją
śpiącą nadksiążkami.
Wiedziała, żeodchodzącodniego, straciła coś bardzoistot-
negowżyciu. Wdzięczna mu była za to, codla niej zrobił,
i nigdyniezapominała onimwswychmodlitwach.
Wodróżnieniu od Wortha, Chase nie zerwał z nią sto-
sunków. Okazał się wspaniałymprzyjacielem. Oferował
jej pieniądze, któreprzyjęła tylkowformie dotacji dla agen-
cji Dani. Zaproponował jej pokój wswoimmieszkaniu, za
co dostał całusa wpoliczek. Gotówbył także porozma-
wiać z Worthem, aletępropozycję Rockyzdecydowanieod-
rzuciła.
Zadowolił się więc prawemodwiedzania jej od czasu do
czasu, sędziowaniemmeczówrozgrywanychprzez mieszkań-
cówschroniska i udzielaniemrad.
Rockyoczywiścieniebyłaażtak ślepa, byniezauważyć,
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
137
że zawsze szukał wzrokiem Dani, która niestety całkowicie
goignorowała.
- Czyuważasz, żetracę czas?- spytał pewnegowrześnio-
wego popołudnia Chase, odwożąc Rocky do domu po zaję-
ciach. - Wygląda na to, że wcale jej nie przeszkadza, że cię
odwiedzam.
- Dani wie, żejesteś moimprzyjacielemiżenampomagasz.
- Alekiedyjązaprosiłemnakolację, tylkosię roześmiała.
- Dani nie wyśmiewa się z ludzi. Bardzo szanuje uczucia
innych.
- Tycoś kręcisz, Rocky. Mówszczerze.
Rockyz trudemsię na tozdobyła. Nie chciała skrzywdzić
przyjaciela.
- Masz kiepską reputację, Chase. Dani czyta gazety, nawet
rubryki towarzyskie. Musi, bodzięki nimmożeznalezć spon-
sorówdla swego przedsięwzięcia. Starałamsię ją przekonać,
że próbujesz się zmienić.
- Próbuję? - Chase aż poczerwieniał. - Po raz pierwszy
w życiu spotkałemkogoś, okimmyślę poważnie, kogoś, ko-
go chcę przekonać omojej szczerości, a tyuważasz, że tylko
próbuję się zmienić? Ciekawe, coona na to?
- Dani jest ostrożna, Chase. Takiekobietyniełatwonawią-
zują bliższeznajomości - powiedziała z zadumą Rocky.
Chasenachylił się i położył rękę najej ramieniu.
- Przepraszamcię, mała. Jeśli to będzie dla ciebie jakimś
pocieszeniem, towiedz, że onteż nie ma nikogo.
- Czy... czyczasemomniewspomina?
- Nic nie mówi. Ale wygląda okropnie. Ojciec dopiero
awanturą zmusza go, byrobił cokolwiekdla firmypoza go-
dzinami pracy. Całymi wieczorami siedzi wdomui cierpi.
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
138
- W ten sposób nigdy nie znajdzie swej Galatei.
- Możeuważa, żeznalazł kogoś odniej wspanialszego.
Rockyztrudemzmusiłasię dozachowania spokoju.
- Przecież mówiłeś, żeznikimsię niespotyka.
- Owszem.
- Toococi chodzi?
- Domyśl się sama.
Worthuznał, że ponura, deszczowa jesień znakomicie pa-
suje dojegonastroju. Wlistopadzie był już takzałamany, że
wykręcił się grypą od świątecznego obiadu wdomu rodzin-
nym. Nazajutrz ojciec, którywiedział, że Worth od pięciu lat
niemiał nawet kataru, powitał gowbiurzeawanturą.
- Tosię musi skończyć, mój drogi!
- Czy są jakieś zastrzeżenia do mojej pracy? - spytał
Worth, wyglądając przez okno. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl