[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ostatnie słowa padły mimo woli księżnej, nie przemyślała ich do końca.
 Jestem przekonany, że mi pani przyzna rację,  powiedział Robert  jeżeli wyjawię
pani całą tajemnicę. Czy mogę pani zaufać?
 Jak najbardziej, nikomu tego nie zdradzę.
 Może to pani powiedzieć, ale tylko dwóm osobom.
 Komu?
 Cesarzowi i małżonkowi.
 A co to za tajemnica?
 Przyłączyłem się do oblężenia cesarza, tylko po to, aby móc go uratować.
 To przecież przeczy temu co pan robi.
 A jednak jest jasne i zrozumiałe. Niestety moje dotychczasowe starania były
bezskuteczne.
 Nasze także. Proszę zgadnąć od kogo wracam kochany kapitanie.
 Nie mam pojęcia.
 Od prezydenta.
 Od Juareza? To mnie bardzo interesuje.
 Zostałem przyjęta i rozmawiałam z nim.
 Z czyjegoś polecenia?
Księżna rozglądnęła się uważnie a dopiero potem odparła:
 Właściwie moje serce rozkazało mi podjąć się tego kroku, choć i inni napomknęli mi o
tym. Poprosiłam Eskobedo o przepustkę i otrzymałam ją.
 A audiencja?
 Nie przyniosła rezultatu. Powracam bez jakiejkolwiek nadziei.
W oczach księżnej pojawiły się łzy. Robert nie mógł się powstrzymać od współczucia dla
tej wspaniałej kobiety. Księżna ciągnęła dalej:
 O mój Boże, cóż to za twardy, pozbawiony uczuć człowiek, z tego Juareza!
Robert jednym ruchem głowy zaprzeczył tym słowom.
 Myli się pani  odparł.  Ja go znam. Na zewnątrz rzeczywiście wygląda na
człowieka bez serca, ale to tylko zimna powłoka. Pod nią bije ciepłe, współczujące serce.
 Nie to niemożliwe. Wysłuchał mnie zimno, bez cienia zainteresowania i odesłał z
niczym.
 Musiało się tak pani tylko wydawać. Jest Indianinem, wiec nie zdradza się z uczuciami,
nawet przed mężczyzną, a tym bardziej jeżeli chodzi o kobietę.
 Jeżeli rzeczywiście ma serce, to musiał wysłuchać moich błagań.
 A o co go pani prosiła?
 O życie cesarza.
 1 co odpowiedział?
 Jego odpowiedz nie tylko, że była lodowata i twarda, ale nawet niegrzeczna.
 To akurat mnie dziwi.
 Jednak przyzna mi pan rację. Powiedział, że cesarz sam zadecydował o swym dalszym
życiu, więc on jako prezydent nie może działać wbrew jego woli. Zresztą z mojej strony było
wielką nieostrożnością nawet o coś takiego prosić i na przyszłość wyprasza sobie podobnych
interwencji. Czy to nie jest niegrzeczne, a nawet obrazliwe?
 Nic zauważyłem tego.
 Jak to? Co? To znaczy, że i pan jest bez serca.
 Tu nie chodzi o mnie, ale o Juareza. Ja widzę, że powiedział tylko prawdę.
 W takim razie ja nie rozumiem prezydenta.
 Proszę posłuchać. Juarez postąpił całkiem słusznie mówiąc, że cesarz sam postanowił
już, o swym losie. Prezydent sam chciał go ratować. Wysłał nawet w pobliże cesarza osoby,
które miał go nakłonić do tego, by się ratował, ja sam byłem w tej sprawie u cesarza.
Przepustkę dostałem od samego prezydenta, tak aby nikt mi nie stanął na drodze. Czy to nie
mówi samo za siebie? Każdy, ktoby stanął mnie i moim towarzyszom na drodze, miał być
karany śmiercią.
 O Boże, gdyby mi pan tego nie powiedział, nigdy by w to nie uwierzyła.
 Mogą dać pani na to moje słowo.
 To nie jest konieczne, panie kapitanie. I z tą przepustką był pan u cesarza?
 Tak jest, przed kilku dniami, niestety daremnie. Cesarz przeczytał pismo, oddal mi i na
tym audiencja była skończona.
 To znowu mnie wydaje się niemożliwe.
 A ja pojąłem to bardzo szybko. Byłem nawet zadowolony, że mnie jako tajnego posła
republikanów, nie kazał uwięzić i rozstrzelać.
 To przesada.
 O nie, z pewnością nie. Przy boku cesarza, z rozkazu prezydenta cały czas przebywała
jeszcze jedna osoba i robiła co tylko w jej mocy, by ratować Maksymiliana.
 Kto to był?
 Proszę wybaczyć, łaskawa pani. Nie wiem czy wolno mi wyjawić jej nazwisko. Tej
osobie udało się pozyskać zaufanie generała Meji&
 Mejia, to wierny sługa cesarza.
 Oboje pracowali gorliwie, by uczynić zadość życzeniom prezydenta& na próżno.
Wreszcie z innej strony odkryto zabiegi owej osoby. Proszę zgadnąć, co się stało? W nocy,
pod pozorem wizyty u cesarza wywabiono ową osobę z domu, zakneblowano i skrępowano,
po czym wywieziono do Tula, gdzie miano ją powiesić. Stało się tego samego dnia, w którym
byłem na audiencji u Maksymiliana. Wprawdzie udało mi się jeszcze zobaczyć napastników,
ale przyszedłem za pózno. Powróciwszy do mojej venty wsiadłem na konia, szczęśliwie
wyjechałem z miast i pogoniłem za drabami. W jednej gospodzie natrafiłem na nich i na
szczęście udało mi się uwolnić ową osobę.
 Muszę przyznać, że słucham tego z największą uwagą, ale i z ogromnym zdziwieniem.
Kto mógł wykraść tę osobę?
 Pułkownik Lopez.
 A nie przeczuwa pan przypadkiem, na czyj rozkaz tego dokonał?
 Tego się łatwo mogę domyślić.
 Ma pan może na myśli generała Miramona?
 Naturalnie.
 Ale dlaczego?
 Właśnie za jego przyczyną moja audiencja trwała tak krótko.
 Ale jaki on może mieć powód, by działać w ten sposób?
 Spodziewa się, że śmierć cesarza przyniesie mu wolność. Zresztą działa w tajnym
związku, który ma za zadanie zatrzymać cesarza w kraju tak długo, dopóki jakikolwiek [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl